Na zdjęciu byli: Harry,Louis, Liam, Niall i Zayn. Nie mogłam w to uwierzyć. Przez tyle czasu mnie okłamywali.
-Wybacz
Kate, idę do klasy.-Powiedziałam i wyszłam.Gdy doszłam do klasy tylko
ostatnia ławka była wolna. Przywitałam się z nauczycielem i zajęłam
miejsce. Lekcja się jeszcze nie zaczęła. Nagle usłyszałam odsuwające się
krzesło koło mnie i znajomy głos.
-Cześć Naomi.-Powiedział Louis. Tak Louis. Okazało się, że musi tu siedzieć. Nauczyciel zaczął lekcje.
-Posłuchajcie,
mam chore gardło więc dziś będzie tylko kilka minut lekcji, a potem
wolne. Sam-Zwrócił się do dziewczyny.- przeczytaj temat.- Powiedział do
niej, a sam napisał temat na tablicy. Wszyscy to spisali i było
wolne.Zaczęłam bazgrać coś w zeszycie.
-Hej, obraziłaś się?-Zapytał ze smutkiem Lou.-Jeśli chodzi o wczoraj to przepraszam.
Wiedziałam
już co zrobię. Powiedziałam do niego szeptem aby się odwrócił w drugą
stronę, bo chcę mu coś pokazać. Zrobił to niechętnie, a ja szybko
zaczęłam malować wszystkich chłopaków. Miałam talent plastyczny. Za nimi
narysowała dziennikarzy a z boków fanki które proszą o autograf. Na
samej górze napisałam: "One Direction", a pod rysunkiem napisałam:
"Chodzi o to". Wyrwałam tą kartkę z zeszytu i dałam ją Louisowi.
Spojrzał na nią i zbladł. Chwilę zastanawiał się co powiedzieć.
-Czyli już wiesz...-powiedział i umilkł.
-Tak wiem, i wcale nie podoba mi się to, że ciągle mnie okłamywaliście.-Powiedziałam z pretensjami.
-Przepraszam, my chcieliśmy ci powiedzieć...-Zaczął, ale mu przerwałam.
-Jakoś nie było widać, że macie mi coś do powiedzenia. Czemu nic nie mówiłeś??
-Gdybym ci powiedział to mogłabyś...yy...zwariować.
-Co?Zwariować?? -nie dowierzałam.
-Tak, bo my z chłopakami...
-Nie chcę tego słuchać!-Powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami.
-Dobrze.-Odpowiedział smutnym głosem i podał mi karteczkę na której było napisane "Kocham Cię, wybacz".
Spojrzałam tylko na nią i nic nie zrobiłam.Gdyby mnie kochał to nie okłamywał by mnie. Myślałam w duchu.
Gdy lekcja się skończyła wyszłam z klasy. Gdy wychodziłam z ubikacji zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.
-Odczep się od Louisa! On jest mój!
-Proszę bardzo, ja go nawet nie lubię!
-Teraz takie kłamstwa gadasz? Spadaj!-Powiedziała i odeszła.
Dziwna
dziewczyna, pomyślałam. Zobaczyłam chłopaków, którzy w tym samym
momencie zrobili smutne miny. Na pewno Louis już im powiedział. Z
drugiej strony zobaczyłam Kate.
-Siemka, i jak lekcja?-zapytałam.
-Hej,
dobrze. Em..co ci się stało na lekcji? Podobno siedziałaś z Louisem i
byłaś na niego obrażona,a wręcz niemiła. Coś się stało?-Zapytała z
troską moja nowo poznana kumpela.
-Bo wiesz
ja znałam już chłopaków tylko nie wiedziałam, że są z one direction. A
jestem obrażona na nich, bo mi nie powiedzieli o zespole.
-Aha, ale wiesz oni mogli mieć powód.
-Nie no, ty też jesteś po ich stronie, pa.-powiedziałam i odeszłam.
-Naomi, zaczekaj!-Krzyknęła za mną. Przystanęłam, ale nie odwróciłam się.-Albo, pogadamy później, pa.
Dziwne,
pomyślałam. Poszłam na pozostałe lekcje, na każdej udawałam, że
słucham. Gdy już skończyłam i wychodziłam ze szkoły zobaczyłam Kate
podbiegającą do mnie.
-Mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaką?-Zapytałam.
-Niespodziewaną-odparła.-Nie ruszaj się-powiedziała i zawiązała mi szalikiem oczy. Nic nie widziałam.
-Co ty robisz?-Wydarłam się na nią.
-Cicho. Chodź.-powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.
Szłyśmy tak w milczeniu. W pewnym momencie poczułam, że ktoś zakleja mi taśmą usta. Próbowałam
krzyczeć. Kate zobaczyła,że się wyrywam więc powiedziała.-Spokojnie Naomi, to tylko Louis.
Co Louis?? Jak to? Co on tu robi? Chciałam go walnąć ręką, ale poczułam, że mam zawiązane ręce.
Ich pogieło. Chyba na prawdę chcą mnie porwać.
-To ja już pójdę- Usłyszałam głos Kate. Co? Zostawia mnie tu samą.
-Jasne,
zadzwoń do jej mamy czy coś.-Zaproponował Louis. Poczułam, że gdzieś
mnie ciągnie. Stałam jak słup i nigdzie się nie wybierałam. Wziął mnie
na ręce. Po chwili postawił mnie na ziemi i odwiązał szalik z oczu.
Zobaczyłam te jego piękne oczy...Nie! Stop!! Ogarnęłam się i spojrzałam
na niego zabójczym
wzrokiem.
-No
już się nie gniewaj, chciałem żeby fajnie wyszło.-Szłam powoli w jego
stronę, a on się cofał. Po chwili przybliżył się do mnie i pocałował w
policzek. Ja w zamian kopnęłam go w klejnoty.
-Ałajć,
to cios poniżej pasa.-Nie zwróciłam na niego uwagi. Jakimś cudem miałam
w kieszeni nożyk. Wyjęłam go i zaczęłam rozcinać jakiś materiał, którym
zawiązali mi ręce. Po chwili udało mi się to, ale ktoś złapał mnie od
tyłu.-Porozmawiasz ze mną?-Zapytał.Pokiwałam głową na "nie".
-Dobrze
więc.- Z powrotem zawiązał mi ręce. Dodatkowo zrobił to samo z nogami.
Musiałam usiąść na trawie(zapomniałam wspomnieć, że znajdujemy się na
tej łące z wodospadem). Oczywiście Louis usiadł obok mnie.
-Zdejmę
ci taśmę z buzi, ale pod jednym warunkiem. Nie będziesz się unosiła,
zgoda?-Zgodziłam się ruchem głowy. Zerwał mi powolutku taśmę. Gdy już to
zrobił wydarłam się.
-Odwiąż mi ręce i
nogi! Chcę wracać do domu!-Moje oczy napełniły się łzami. Tak, umiałam
płakać na zawołanie, a to były sztuczne łzy. Louis dał się nabrać.
-No nie płacz. Porozmawiaj ze mną, proszę.-Powiedział i odwiązał mi ręce.
-A nogi?-Zapytałam.
-Nóg ci nie odwiąże, a nożyk zabrałem. Jeszcze byś mi uciekła.-Powiedział,a ja spojrzałam na niego z nienawiścią.
-Nienawidzę cie!-Wykrzyknęłam i odwróciłam wzrok.
-Za to ja cię kocham i jesteś moją dziewczyną.
-Ach, to. Zapomniałam powiedzieć, że zrywam z tobą.
-Dobrze, ale przynajmniej mnie wysłuchaj.-Zrobił błagalną minę.
-Ech...masz 5 minut.-Powiedziałam, a on zaczął mówić.
-Kiedyś
mieliśmy taką sytuację, że dziewczyna nie wiedziała kim jesteśmy, więc
powiedzieliśmy jej o tym. Na następny dzień zachowywała się jak
psychofanka: wyrywała nam włosy, a następnie je sprzedawała i w ogóle.
Chcieliśmy się jej pozbyć, ale zawsze wracała. Pewnego dnia
dowiedzieliśmy się, że miała wypadek. Nie jesteśmy jacyś okrutni,ale
nawet cieszyliśmy się z tego. W końcu mieliśmy spokój, od tamtej pory
przyrzekliśmy sobie, że jak jakaś dziewczyna pozna nas jako zwykłych
nastolatków, to dowie się o nas dopiero jak jej powiemy. Przepraszam
jeśli cie zraniłem.-Powiedział. Byłam w szoku. Wstałam i poszłam w
stronę domu. Ach, zapomniałam wspomnieć, że kiedy Lou opowiadał
odwiązałam sobie nogi. Wracając,
szłam w
stronę domu, aż nagle Lou objął mnie od tyłu. Odwróciłam się do niego
przodem i lekko się uśmiechnęłam. Louis przybliżył swoje usta moich.
Odwzajemniłam pocałunek, po chwili całowaliśmy się już bardzo namiętnie.
Nagle usłyszałam krzyk.
-Louis, jesteś tu?-Momentalnie się od siebie oderwaliśmy. Okazało się, że to ta sama osoba co nakrzyczała na mnie w szkole.
-Pola, co ty tu robisz?-krzyknął Lou.
-Em..kto to?-Zapytałam Louisa.
-Przyjaciółka, bardzo bliska przyjaciółka.-Przedstawiła się Pola.
-To co tu robisz?-Ponownie zapytał Louis.
-Przyszłam się z tobą zobaczyć.-Powiedziała podchodząc bliżej.
-Nie mam dzisiaj czasu, przepraszam, pa.-Pocałował ją w policzek.
-No cóż, to pa.-powiedziała do Lou.- Cześć-Powiedziała do mnie ze sztucznym uśmiechem.
-Cześć.-Powiedziałam tak samo.
-To co skarbie, jedziemy?
-Do kąt? -zapytałam.
-Do mnie? Chyba, że masz coś przeciwko.
-Nie, możemy jechać.
-Cudownie-Powiedział i ponownie pocałował mnie w usta.-Chodźmy.
Gdy dojechaliśmy do niego była 19.
-Jejku, jak późno. Chyba powinnam jechać do domu. Wybacz.
-No okey. Zawiozę cię.-Zaproponował.
-Dobrze.
Wsiedliśmy w samochód. Po chwili byliśmy już pod moim domem.
-Dobranoc.-powiedziałam.
-Słodkich snów.-rzekł. Pocałowaliśmy się. Trwało to dobre 5 minut.-Em.. to cześć.-Pożegnał się z wielkim uśmiechem.
-Cześć.-odpowiedziałam i poszłam do domu. Postanowiłam, że jutro spotkam się z chłopakami.
______________________________________________________________________________
Dziękuję za tyle wyświetleń. Jesteście kochani. Postaram się dodawać nowe rozdziały codziennie, albo co dwa dni. Nie licząc niedzieli, bo wtedy mam dzień wolnyxD. Proszę piszcie komentarze. ;***
Patt_^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz