One Direction

One Direction

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 5.

Zobaczyłam łąkę, a dalej jeziorko i wodospad.
-Podoba ci się?-Zapytał Louis. Wyglądał na zmieszanego.
-Tu jest cudownie!- Powiedziałam.-Dziękuję.-I pocałowałam go w policzek.
-Em...proszę. Choć, muszę ci coś pokazać.-Powiedział i wziął mnie na ręce.
-Louis puszczaj mnie! Postaw mnie na ziemi!-Mówiłam wiedząc co zamierza. Ale on nie reagował i szedł ze mną do wody.-Proszę postaw mnie na ziemi!
-A co dasz w zamian?-Spytał i uśmiechnął się. Te jego oczy...są cudowne.-hej, żyjesz?-Ocknęłam się.
-Tak, żyję. A co masz na myśli?
-Może jakiegoś buziaczka w usta?- Zaproponował z uśmiechem.
-Hm...-Udałam, że muszę się zastanowić- chyba śnisz.
-No to nie.-Szybkim krokiem szedł przed siebie nie zwracając uwagi na moje protesty.
-Nie wyrywaj się tak bo cię puszczę, wprost do wody.
Przestałam się wiercić. Nagle zobaczyłam, że on idzie prosto w wodospad.
-Co ty robisz? Wracajmy!-wydarłam się na niego.
-Spokojnie.-Wszedł w wodospad i znaleźliśmy się w jakiejś jaskini.-I jak podoba się.
-Łał.. tu jest cudownie. -Spojrzałam na ścianę- Co tu pisze?-Zauważyłam napis "H.+L.+N.+Z.+L.=1D"
-Em...kiedyś sobie tak bazgrałem. Choć zaraz idziemy do kina jest 13:30.
-Tak, tyle, że jestem cała mokra!-Krzyknęłam dość głośno.
-No to druga niespodzianka. cieszysz się?
-Jaka, kupiłeś mi ubranie?-Zaśmiałam się.
Nie odpowiedział, szybko wróciliśmy na brzeg, a Louis poprowadził mnie w stronę jakiejś chatki.
-Tutaj mieszkasz?-Zapytałam.
-Nie, to taki domek na wakacje.
-Aha.-Nie zadawałam już więcej pytań.
-Wybierz coś dla siebie-powiedział, pokazując mi ogromną szafe pełną ubrań dla...kobiet.
-Skąd ty to masz?
-Kupiłem, często któryś z moich znajomych przyprowadza to jakąś dziewczynę, więc postanowiliśmy coś dla nich kupić.
-Mam nadzieję, że kiedyś ich poznam.
-Jasne-ucieszył się.-To ja idę, a ty się przebierz.
-Dobrze.-kiedy wyszedł wybrałam piękną żółtą sukienkę i ubrałam się w nią. Kiedy wyszłam Louisa nigdzie nie było.
-Ślicznie wyglądasz.-Powiedział ktoś od tyłu. Obróciłam się i zauważyłam Lou.
-Dziękuję, to jedziemy do tego kina?
-Jasne, choć.-Pojechaliśmy do kina i Louis kupił bilety na jakąś komedie romantyczną. Weszliśmy do sali i usiedliśmy na wyznaczonych miejscach.
-Wycisz telefon.-Przypomniał mi.
Film się zaczął. Poczułam się śpiąca więc oparłam swoją głowę o jego ramiona i w takiej pozycji trwaliśmy do końca filmu.
Kiedy już się skończył Louis odwiózł mnie do domu.
-No to cześć, odezwę się jeszcze.-powiedział.
-Dobrze, pa.
Weszłam do domu. W kuchni był mój brat i rodzice. Znów się kłócili. Nie usłyszeli mnie więc przybliżyłam swoje uszy do drzwi i nasłuchiwałam.
-Dobrze, pojedziesz do Polski, będziesz mieszkał z babcią, ale pod jednym warunkiem.-Zaproponowała mama.
-Jakim?-Zapytał Lukas.
-Musisz przynosić jej pieniądze. Jak znajdziesz sobie prace, to wyjedziesz.
-Dobra, dzwonie do Tomka.- Po chwili było słychać rozmowę jego z Tomkiem.(najlepszy kumpel Lukasa z Polski.)
-Cześć...potrzebuję pracy...nawet jutro...jasne...może być po prostu muszę znaleźć pracę...tak, wracam...to narka.-Rozłączył się-mam pracę. Jutro o 16 muszę zacząć. Wyjeżdżam dzisiaj o 20. Cześć.
Weszłam do kuchni.
-Hej. Co się stało?-Udałam, że nie wiem.
-Siema siora. Wyjeżdżam dzisiaj do Polski. Jedziesz ze mną?
-Nie, dzięki. Mi się tu podoba.
-Tak, widziałem.
-Niby co??
-Raczej kogo, tylko mi nie mów, że to tylko kolega.-Zaśmiał się i poszedł szykować na lot.
Ja też wyszłam. Poszłam na spacer. Zauważyłam park, więc pochodziłam po nim, a później usiadłam na ławeczce obok jakiegoś chłopaka w kapturze na głowie.
-Cześć-przywitałam się.
-Hej.-powiedział i zdjął kaptur. Zauważyłam, że ma blond włosy i wygląda nieziemsko.;P
-Czego słuchasz?-Spytałam widząc, że ma słuchawki w uszach.
-"One thing"- one direction
-Em...jakoś nie słyszałam o one direction- Zdziwił się- Jak się nazywasz?
-Niall Horan, a ty?
-Naomi Cretis, miło mi cię poznać-Uśmiechnęłam się.
-I wzajemnie.
-Będę się zbierać.-powiedziałam i wstałam z ławki. Kierowałam się w stronę domu kiedy usłyszałam krzyk-Poczekaj! Odprowadzę cie.
-Dobrze. Co lubisz robić?-Spytałam.
-Ech...różne rzeczy. najbardziej śpiewać i grać na gitarze.
-Umiesz grać na gitarze?-Zdziwiłam się.- To super.
-Heh, może ci kiedyś coś zagrać?
-Jasne,ale nie dziś. Śpieszę się.
-Może jutro?-Zaproponował.- Tylko musisz podać mi swój numer telefonu.- Uśmiechnął się przymilnie.
-Dobrze.-Podałam mu swój numer.- To cześć.-powiedziałam i szłam szybkim krokiem w stronę domu.
Po pewnym czasie zorientowałam się, że się zgubiłam. Zauważyłam jakiegoś chłopaka, który szedł po chodniku.
-Przepraszam, możesz mi powiedzieć gdzie jest ulica[CENZURAxD]?-Zapytałam pewnego chłopaka.
-Jasne-Wskazał mi kierunek.-Jak się nazywasz?
-Naomi, a ty?-Uśmiechnęłam się.
-Zayn,  Może się kiedyś spotkamy?-Zapytał z nadzieją.
-Jasne, może pojutrze?
-Super, podasz mi swój numer?
-Już daje.-Podałam mu swój numer.-Do zobaczenia.-Krzyknęłam i poszłam w wyznaczonym kierunku.
Gdy doszłam do domu zobaczyłam brata, który wychodził z domu.
-O Naomi hej. Ja już lecę, pa!
-Em... powodzenia w Polsce. I nie rób przykrości nikomu. Pa!-Pożegnałam i poszłam do pokoju.
Jest 19:35. Usłyszałam dźwięk telefonu. To Emily.
-Hej, coś się stało?-Zapytałam.
-Hej, nie nic. Co u ciebie?
-Nic nowego. A u ciebie? Co z Michaelem?
-Nic, zerwaliśmy. On jest sam i ja też. Wiesz...-nie skończyła.
-No co? Mów.
-Ale nie wygadasz?
-No coś ty. Będę milczeć jak grób. -zapewniłam.
-No bo ja...bujam się w... Lukasie!
-Co??? W moim bracie??-Byłam w szoku.
-No tak, czy to prawda, że wraca do Polski? 
-Tak, już wyleciał.Em... muszę kończyć. Pa pa.
-Ok, pa. Do usłyszenia.

-Kto tam?- Spytałam gdy usłyszałam pukanie.
-To ja Klara.
-Wejdź. O co chodzi?-Weszła do pokoju.
-O nic. Nudzi mi się.
-Aha, przepraszam cię, ale muszę zejść na chwilkę na dół.
-Jasne, poczekam.-Powiedziała, a ja poszłam do rodziców.
W pokoju zastałam tylko mamę.
-Cześć mamo, wiesz może kiedy pójdę do szkoły?
-Tak, zaczniesz chodzić od poniedziałku.
-Co? Tak szybko? Przecież dzisiaj jest piątek.
-Wiem, a po za tym. Trzymaj.- I podała mi jakieś pudło.
-Co to jest?- Spytałam.
-Książki. Do szkoły. Od jutra będę w pracy od 7 rano do 19.-Zrobiła smutną minę.
-Mamo, wykończysz się!
-Nie, będę miała łącznie 2 godziny przerwy.
-To i tak dużo. Przecież nie musisz tak harować.
-Nic mi nie będzie, a teraz wybacz idę do sklepu, bo mleka zabrakło.
-No dobrze, a gdzie tata?
-Em...pracuje. Pa słoneczko.
Wyszła. Wróciłam do Klary i rozmawiałyśmy do północy.
-To ja już pójdę, pa.-pożegnała się.
-Pa- odpowiedziałam i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam piżamkę.
Weszłam pod kołdrę i zasnęłam.

***Poranek***(Sobota)

Rano, jak zwykle, wstałam, ubrałam się i uczesałam. Potem zeszłam na śniadanie, a jak je zjadłam wróciłam do pokoju.Po pewnym czasie zadzwonił telefon. Nieznany numer.
-Słucham?
-Cześć pamiętasz mnie?
-Em... nie za bardzo.
-To ja Niall.
-A cześć.
-Wiesz, obiecałaś mi się ze mną spotkać.
-Tak, pamiętam. Zaplanowałeś coś?
-Tak, może spotkamy się o 15 w parku?
-Hm... chyba mi pasuje. To do zobaczenia.
-Cześć.-Pożegnał się.

Włączyłam laptopa i facebooka. Popisałam ze znajomymi. Zaczęło mi się nudzić. Spojrzałam na zegarek. 13:10. Postanowiłam, że przejdę się. Tylko gdzie...może do sklepu z ciuchami. Tak! To świetny pomysł.
Nikogo nie było w domu więc zostawiłam karteczkę" Wyszłam na miasto, wrócę późno. Naomi xx."
Szłam w stronę sklepu słuchając muzyki. W pewnej chwili postanowiłam usiąść na ławeczce, obok jakiejś dziewczyny.
-Dzień dobry, można?- zapytałam.
-Tak, jasne.-Odpowiedziała.-Czego słuchasz ?
-Seleny Gomez.
-Aha, wiesz, wybacz, że pytam, ale czy ty jesteś z Polski?
-Aż tak to widać?- Uśmiechnęłam się krzywo.
-I to bardzo. No bo wiesz Polki są bardzo ładne.
-Dzięki. A tak w ogóle to jestem Naomi. A ty?
-Danielle. Długo tu mieszkasz?
-Kilka dni.
-Hej kochanie.- Krzyknął w naszym kierunku jakiś chłopak. Podszedł do Danielle i pocałował ją w usta.-Cześć.-Powiedział do mnie.
-Hej, to może ja już pójdę, nie będę przeszkadzać.
-A może się najpierw przedstawisz?-Zachęcił chłopak.
-Jestem Naomi. A ty?
-Em...Liam.-Znów ta dziwna mina, co ja mam z tymi chłopakami. Spojrzałam na zegarek. 14:20.
-O kurczę. Muszę spadać. Pa.-Pożegnałam się i odeszłam.
W parku byłam o 14:50. Usiadłam na ławce i czekałam na Nialla.
-Hej piękna.-Krzyknął Niall w moją stronę.
-Cześć.- Wstałam i podeszłam do niego, a on dał mi czerwoną róże.
-To dla ciebie.-powiedział.
-Dziękuję, ale teraz nie mam jej gdzie włożyć.
-Spokojnie, poradzimy sobie.
-Niall?-Zobaczyłam 2 dziewczyny, które wpatrywały się w chłopaka z uwielbieniem, a we mnie patrzały jak na wroga.
-Co?-Zapytał niall niczego nie świadomy.
-Znasz te dziewczyny?-Wskazałam głową w stronę tych pustaków.
-Nie, czemu pytasz?
-Bo one patrzą się w ciebie jakbyś był jakimś bogiem.
-Ech, przesadzasz. Chodźmy już.-Złapał mnie za rękę i po chwili byliśmy przed...

1 komentarz:

  1. Hey :) Bardzo spodobal mi sie twoj blog. Nie moge sie doczekac kiedy wstawisz nowy rozdzial.
    Paula

    OdpowiedzUsuń