One Direction

One Direction

poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Rozdział 15

*Oczami Louisa*
Wszyscy byliśmy wstawieni więc zamówiliśmy taksówkę. Bałem się o dziewczyny, że mogłyby się zabić w swoich domkach, w których są same. Zaproponowałem ,żeby zawieść je do mnie i loczka. Wszyscy się zgodzili. Swoją drogą to gdzie jest Hazza. Postanowiłem o to zapytać.
-Payne wiesz gdzie jest Harry?-Zapytałem Liama, który stał najbliżej.
-Nie, podobno Kate go szukała i dzwoniła do niego, ale się nie odzywał.
-Oby nic mu się nie stało.-Powiedziałem z troską. Wszedłem razem z Naomi do mojego pokoju. Dziś miała spać ze mną. Kate spała u Harrego, a reszta w swoich pokojach. Tak, mieli u mnie swoje pokoje. Ja i Hazza często zapraszaliśmy ich do siebie i jakoś tak wyszło, że prawie zawsze zostawali na noc. Wracając weszliśmy do pokoju, a ja poszedłem do mojej własnej łazienki. Którą dziś miałem dzielić z moją dziewczyną. Moja dziewczyna jak ładnie to brzmi. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Gdy byłem w łazience zadzwoniłem do Harrego. Tak jak myślałem odebrał. Jesteśmy przyjaciółmi więc to oczywiste. Z  chłopakami też się przyjaźnie, ale z Harrym najbardziej.

-Cześć Lou.-Przywitał się.
-Hej, gdzie jesteś?- Zapytałem spokojnie.
-Nie mogę powiedzieć sorka.
-No dobra nie wnikam, tylko jeśli Kate się dowie, że sypiasz...
-Co?? Nie jestem u jakiejś dziewczyny. Powiem ci gdzie ale masz nie przyjeżdżać i nie mów o tym chłopakom, okey?
-No jasne, streszczaj się.
-Jestem u rodziców. Oni się ciągle kłócą, a gdy ja przyjeżdżam to udają , że niczego jest wszystko dobrze. Gadałem z nimi na poważnie i powiedzieli, że chcą się rozwieść. Więc zostałem u nich na noc. Wrócę rano, cześć.
-Trzymaj się, cześć.

Tego się nie spodziewałem. Rodzice Harr'ego zawsze byli tacy uśmiechnięci i beztroscy. Wszedłem do pokoju, w którym była dziewczyna.
-Trzymaj- Powiedziałem rzucając jej moją najdłuższą bluzę jaką miałem.- Naomi spojrzała na nią zdziwiona.-Ech..pomogę ci.-Zdjąłem jej sukienkę i założyłem bluzę. Gdy się odsuwałem ona przybliżyła swoją twarz do mojej i pocałowała mnie w usta. Pożądałem jej,ale wiedziałem, że jest kompletnie pijana. Delikatnie odepchnąłem ją od siebie i położyłem się obok. Po chwili zasnąłem.

*Oczami Naomi* *Poranek* (Niedziela)

Obudziłam się, ale nie otwierałam oczu. Próbowałam sobie coś przypomnieć, ale miałam pustkę w głowie. Poczułam coś na moim brzuchu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że to czyjaś ręka. Odwróciłam się w stronę głowy danej osoby i zobaczyłam Louis'a. Co on robi u mnie w domu? Spojrzałam na ścianę i dowiedziałam się, że nie jestem u siebie. Postanowiłam iść się ogarnąć do łazienki. Delikatnie zdjęłam z siebie rękę Lou. Mimo moich starań obudził się.
-Gdzie idziesz kochanie?-Zapytał zaspanym głosem.
-Do łazienki ,śpij sobie.-Wskazał mi drzwi prowadzące do łazienki. Weszłam tam i zastałam koszmarny widok. Wszystko tu było powywalane. Nie dało się wejść. Stanęłam na progu i wróciłam do pokoju.
-Co się stało?-Zapytał mój boyfriend.
-Nic, po prostu.-Nie chciałam mu mówić, że nie będę się ubierać w takich warunkach.-Nie ważne.
-Powiedz, proszę.-Usiadł na łóżku i przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałam na jego kolanach.
-Lou, puść mnie muszę iść coś zjeść.
-Puszczę cię jeśli powiesz mi o co chodzi. Proszę.
-No dobrze..bo ja..lubię porządek.-Powiedziałam.
-Przepraszam. Zapomniałem posprzątać.-Uśmiechnął się nieśmiało.
-Nie mam ci tego za złe skarbie. Puścisz mnie już?-Zapytałam z błagalnym wzrokiem.
-Hm..jasne. Wiedz tylko, że zamknąłem drzwi na kluczyk. A kluczyk schowałem w moich ubraniach, które mam na sobie.-Uśmiechnął się chytrze.
-Dasz mi je?-Zapytałam, chodź wiedziałam, że nie da.
-Jeśli poprosisz.
-Proszę.-Powiedziałam.
-Postaraj się troszkę.-Zachęcił mnie.
-Bardzo proszę?-Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Nie chodzi mi o słowa słońce.-Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w policzek.-Chcesz kluczyki to musisz zasłużyć.-Już wiedziałam o co chodzi.
-Louis nie mam nastroju. Jestem głodna i chcę coś zjeść.
-Minutka cię nie zbawi. No dalej. Na co czekasz?-Chciał pocałować mnie w usta,ale odwróciłam twarz.
-Tomlinson daj mi kluczyki od tego pokoju.-Żądałam, ale on nie reagował. Zaczął całować mnie po szyi.-Lou!-Warknęłam. Nadal pieścił moją szyje.
-Kluczyki mam w kieszeni spodni. Dostaniesz jeśli zasłużysz.-Powiedział spokojnie. Postanowiłam zagrać w tę samą grę. Przewróciłam go na łózko, a sama byłam nad nim. Zaczęłam go całować w usta. Kiedy przestał myśleć delikatnie wyjęłam kluczyki z jego spodni i się od niego oderwałam.
-Dzięki, pa.-powiedziałam i otworzyłam drzwi od pokoju. Po chwili wyszłam.
Gdy jadłam śniadanie przyszedł do mnie już w pełni ubrany Louis. Spojrzałam na moje ciuchy. Zamiast sukienki ujrzałam jakąś bluzę.
-Czemu uciekłaś?-Zapytał smutno.
-Czemu mam na sobie jakąś bluzę.
-Musiałem cię przebrać.
-Louis widziałeś mnie nago?-Zapytałam w prost.
-Całkowicie to nie. Zdjąłem tylko sukienkę.
-Czyli my nie..-Nie dokończyłam.
-Nie uważaj mnie za takiego. Byłaś pijana.
-Dzięki bogu jesteś taki mądry.-Pocałowałam go w usta.
-Yhym- Odkaszlnął Liam.- Może tak mniej czułości co?
-Hej Liam!-Krzyknęłam i pocałowałam go w policzek. Widać było po jego minie, że coś jest nie tak.-Możemy pogadać?-Zapytałam.
-Em..tak jasne.-Powiedział Chłopak.
-Mam być zazdrosny?-Wtrącił Lou. Podeszłam do niego.
-Jak chcesz. To może być twoja kara za rano.-Uśmiechnęłam się chytrze.
-Aha.-Louis uśmiechnął się szczerze.-Mogę być spokojny?-Zwrócił się do Liama.
-Jasne stary.
-To chodźmy.-Powiedziałam ciągnąć Liama za rękę.
-Tak pójdziesz?-Zdziwił się. Przypomniało mi się, że mam na sobie bluzę Lou.
-Pójdę się przebrać.- Błyskawicznie przebrałam się w moją sukienkę i przyszłam do chłopców. Widziałam, że o czymś zawzięcie dyskutowali.
-Nie powiem ci. To nic takiego.-Usłyszałam głos Liama.
-Hej kochanie.-Zauważył mnie Lou.
-Cześć, Liam możemy się przejść do mojego domu. Muszę się przebrać w coś luźnego.-Uśmiechnęłam się.
-Jasne.-Wyszliśmy. Po pewnym czasie ciszy odezwał się Liam.
-O czym chciałaś pogadać?-Zapytał.
-O tobie. Co się stało?
-Nic. Nie wiem o co ci chodzi.-Wiem, że udaje.
-Liam. Ja widzę, że jesteś smutny. Proszę nie okłamuj mnie.
-No okey, ale nikomu nie mów.
-Jasne.-Powiedziałam.
-Chodzi o Danielle.
-O tą twoją dziewczynę?-Spytałam.
-Tak. Wczoraj..ja..widziałem jak ona...całowała innego.
-Co? Ona?? Wydawała się spoko.-Zdziwiłam się.
-Tak. Powiedziałem, że zrywam. Ale ja nie potrafię bez niej żyć.-Łza spłynęła mu po policzku.
-Nie płacz.-Przytuliłam go.-Jest wiele dziewczyn na świecie.
-No tak. Jesteśmy.-Byliśmy pod moim domem.Otworzyłam drzwi.
-Wejdziesz?-Zapytałam.
-Dobrze.-Weszliśmy do salonu. Włączyłam MTV.
-Usiądź, a ja idę się przebrać.
Weszłam do mojego pokoju i zobaczyłam Klarę.
-Co ty tu robisz?-Wydarłam się na cały dom. Liam to usłyszał i przyszedł do nas.
-Naomi, kto to jest? Kojarzę ją.
-To moja BYŁA udawana przyjaciółka.-Podkreśliłam słowo Była.
-A czego chce?
-Nie wiem. Czemu tu przyszłaś? I jak się tu dostałaś?
-Liam możesz wyjść?-Zapytała Chłopaka.
-On zostaje. O co chodzi?-Zapytałam znowu.
-Chciałam cię przeprosić. Pola mnie wykorzystała. Teraz ośmieszyła mnie w szkole i straciłam dom. Pomożesz mi?-Zapytała błagalnie.
-Ty też mnie wykorzystałaś. Wyjdź i nie wracaj.
-Jasne. Pójdę pod most. Tam będę mieszkać i  w ogóle.
-Dobra. Znajdę ci jakiś dom. Tylko proszę przestań.
-Naomi?-Wtrącił Liam.- ona mogłaby spać u nas.
-Zaraz wracam.-Powiedziałam do nich. Wyszłam i zadzwoniłam do Lou.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci...

________________________________________________________________
Ostatnio spojrzałam sobie w ustawienia i zauważyłam, że nie każdy mógł dodawać komentarze. Zmieniłam to i animowi też mogą dodawać. Przepraszam za moją głupotę.;) Mam teraz tydzień przerwy w szkole więc napiszę coś na zapas. Kolejny rozdział w środę. ;**
Patt_^^

sobota, 28 kwietnia 2012

Rozdział 14

Gdy zostałam sama na scenie znów pojawiła się mgła. Siedziałam blisko widzów więc mnie było widać. Nagle usłyszałam początek jakiejś piosenki. Na scenie pojawił się Louis. Śpiewał patrząc na mnie. Czułam się wspaniale, ale byłam bardzo zdenerwowana. On chyba też, chociaż teraz się rozluźniał. Usiadł obok mnie i śpiewał patrząc mi w oczy.(Louis Tomlinson-Look After You ) Z początku dziwnie się czułam gdy śpiewał mi Bądź moim kochaniem... ,ale później cieszyłam się z tego. Postanowiłam, ze mu wybaczę. Uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił. Gdy skończył śpiewać powiedział:
-Przepraszam cię. Chciałbym abyś wiedziała, że kocham tylko ciebie. Ten wypadek z Polą zdarzył się tylko przez to, że byłem pijany, a ona to wykorzystała. Ale wiem, że to też moja wina. Wybaczysz mi?-Zatkało mnie. Chciałam mu wybaczyć, a z drugiej strony nie wiedziałam czy będę tego żałować.
Postanowiłam dać mu szansę. Uśmiechnęłam się słodko żeby się nie martwił.
-Wybaczam.-powiedziałam i pocałowałam go w usta, on to odwzajemnił. Czułam, że się uśmiecha. W pewnej chwili wszyscy zaczęli klaskać i się cieszyć. Wszyscy oprócz..Poli! Weszła na scenę i popchnęła mnie tak, że upadłam.
-Spadaj, nie jesteś warta Lou! Odwal się od niego, ostatni raz cię ostrzegam.-Powiedziała.
-Co? To raczej ty spadaj! Nie mam zamiaru wysłuchiwać obleg w moim kierunku! Louis wybieraj albo ona albo ja!-Zwróciłam się do Lou.
-No jasne, że ty skarbie.-Powiedział, a ja się uśmiechnęłam. Poczułam ból na policzku. Pola mnie tam uderzyła. Oddałam jej wyrywając jej włosy. Lou i chłopaki mi pomagali. Przyszedł ochroniarz i zabrał Polę, która wrzeszczała, że się zemści.  Troszkę się przestraszyłam, ale gdy zobaczyłam przy mnie Lou wszystkie obawy zniknęły. Jeny, jak późno. Jest 23:00. Na szczęście jutro niedziela i nie muszę wcześnie wstawać. Gdy byliśmy w szatni chłopaków zapytałam.
-To co, jakaś impreza?
-No nie wiem jutro mamy dwa wywiady i na pewno będą pytać o was dziewczyny.-Powiedział tatuś. (Liam)
-Oj już nie przesadzaj.-powiedziała Kate.
-Ja na pewno dziś baluję. Trzeba uczcić to co się stało-wtrącił Lou.
-Właśnie. To gdzie idziemy?-Zapytałam.
-Hm..może do Seracjue?-Zapytał Harry.
-Jasne-Przytaknęła Kate.
Poszliśmy do tego baru. Właściciel zgodził się. Oczywiście z opłatą. Weszliśmy i każdy zaczął coś robić. Harry i Kate poszli włączyć muzykę, ja z Louisem poszliśmy robić drinki, Zayn i Niall poszli załatwić jedzenie, a Liam zadzwonił do Danielle żeby do nas dołączyła.

*Oczami Louisa*

Jaki jestem szczęśliwy. Wybaczyła mi i jesteśmy razem. W dodatku fanki były szczęśliwe, no może nie Pola. I w ogóle co ona tam robiła?? Przecież mówiłem jej żeby nie przychodziła.
-O czym tak myślisz słonko?-Zapytała Naomi.
-O niczym ważnym. Umiesz robić drinki?-Spytałem z po wątpieniem. Tylko ja i Haza umieliśmy tak znakomicie mieszać wódkę i w ogóle. Byliśmy w tym świetni.
-Jasne, zawsze na imprezie to ja się tym zajmuję.-Czułem, że kłamie.
-Tak, oczywiście.-Mruknąłem. Usłyszała.
-Wątpisz? To usiądź gdzieś i patrz.-Poleciła mi. Usiadłem i nie dowierzałem własnym oczom.
-Co ty robisz? To będzie nie dobre!-Wołałem.
-Cicho, znam się na tym.-Super, laska,która w ogóle nie zna się na alkoholu.
-Skończyłam, trzymaj.-Podała mi szklankę z zrobionym przez nią drinkiem. Niechętnie wypiłem.
-Łał to jest dobre. Nawet bardzo.-Na prawdę mi smakowało. Już nie będę jej oceniać.
-No widzisz.-Uśmiechnęła się. Razem zrobiliśmy kilka rodzajów alkoholu i zanieśliśmy je do znajomych. To co rzuciło się w oczy, to to, że nigdzie nie było Zayna. Pewnie poszedł zapalić.
-A Zayn gdzie?-Zapytałem.
-Dobrze myślisz. Poszedł zapalić.-Powiedział Harry.Jak on mnie zna.
-Pójdę z nim pogadać.-Powiedziała Naomi.
-Co? Nie dasz rady.
-Znowu zaczynasz? Co do alkoholu to się pomyliłeś więc może tu też się mylisz.
-Na pewno mam rację. Co chcesz mu niby powiedzieć?
-To,żeby rzucił palenie.-Powiedział.
-Nie dasz rady. My mu to mówimy od 2 lat.
-Zakład?-Spojrzała na mnie.
-Jasne, to idziemy.
-A ty dokąd?
-No, muszę cię przypilnować. żebyś się nie zgubiła i w ogóle.
-Tak, pewnie zjedzą mnie wiki. Daj spokój Lou. Zostań.-Posłała mi całusa. Jaka ona jest niesamowita. Kocham ją.

*Oczami Nam* (Naomi jest za długie więc to będzie skrót. xD)

Wyszłam z budynku i poszukałam Zayn'a. Szybko go znalazłam i tak jak mówili chłopcy- palił.
Podeszłam do niego.
-Hej Zayn. Co tam?
-Cześć..em...przepraszam cie za to że palę.
-Wiesz co? Nie przepraszaj mnie, raczej powinieneś przeprosić sam siebie. Twoje palenie szkodzi najbardziej tobie. Za kilka lat, jeśli nadal będziesz palił, umrzesz. I dobrze o tym wiesz. Szkoda, że chcesz się zabić. Pójdę już.-Powiedziałam.
-Co? Nie, zaczekaj. Obraziłaś się i jesteś na mnie zła?
-Nie, po prostu jak wdycham ten dym to też skracam sobie życie. Cześć.
-Już gaszę. Zostań.-Poprosił.
-Tylko, jeśli obiecasz, że rzucisz palenie.
-No dobrze.
 I nie będziesz krzyczeć na chłopaków gdy któryś z nich zabierze ci papierosy i gdzieś wyrzuci z mojej prośby.
-Ech...no dobrze. Idziemy do baru?-Zapytał.
-Jasne.-Poszliśmy i zastaliśmy tam chłopców i Katie. Nic nie mówili do momentu gdy Zayn poszedł to toalety.
-Udało ci się?- Zapytał Lou. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
-A o co się zakładaliśmy?-Spytałam. Louis pomyślał,że nie dałam rady więc powiedział.
-Ten, który wygrał da zadanie temu kto przegrał.
-Aha, no to muszę wymyślić jakieś trudne zadanie.
-Co? Rzucił?-Nie dowierzał.
-Powiedział, że tak. Może zrobimy tydzień próby? Tylko macie zabierać mu papierosy gdy gdzieś zauważycie. Odpowiedzialność spada na mnie.
-No ok. A nagrodę dostaniesz po tym tygodniu.
-Och. No dobrze.
Podeszłam do baru i wypiłam drinka. Wszyscy poszli za moim przykładem. Nie wiem kiedy zjawiła się przy mnie Kate.
-Możemy pogadać?-Zapytała. Ona jako jedyna była całkowicie trzeźwa. Rzadko piła.
-Jasne, tle że jutro nie będę nic pamiętać. Uśmiechnęłam się do niej smutno.
-Okey, to jutro.
-Hm... a gdzie Harry?-Zapytałam rozglądając się.
-Nie wiem.-Zrobiła smutną minę.-Nie mogłam go znaleźć i w ogóle nie odbiera ode mnie telefonów.-Przytuliłam ją.
-Chodź, poszukamy razem.-Zaproponowałam.
-Ale ty ledwo trzymasz się na nogach.
-Skarbie nie przejmuj się.-Powiedziałam i ciągnęłam ją za rękę do wyjścia. Gdy byłyśmy na zewnątrz zadzwoniłam do Harrego. Kate poszła na chwilę do ubikacji.

-Halo -Powiedział dziwnym głosem Hazza.
-Harry gdzie ty jesteś?-Zapytałam.
-Naomi? Jestem w... ten no w...domu.
-To jadę do ciebie.
-Nie!-Krzyknął już normalnym głosem.
-Harry, proszę pogadaj ze mną. Wiem, że coś się dzieje.
-Em..no dobrze. Ale nie mówi nic Kate. Dobrze?
-No okey, muszę kończyć. Jutro o 15 bądź u mnie jasne?
-Dobrze, pa.-Rozłączyłam się.

-Dodzwoniłaś się?-Spytała z nadzieją Kate.
-Nie, dzwoniła tylko Emily.
-Kto?- Zapomniałam, że jej o niej nie mówiłam.
-Emily to moja przyjaciółka z Polski.-Wyjaśniłam.
-Aha. Chodź do chłopców. Może jutro się odezwie.
-Dobrze.
Weszłyśmy do baru i upiłyśmy się do końca. Ja nie mogłam chodzić więc chłopcy zabrali mnie do domu.
W samochodzie urwał mi się film. Kate upiła się tak chyba pierwszy raz. Pewnie chciała zatopić smutki w alkoholu. Udało jej się to, bo bawiła się przecudownie.
________________________________________________________________
Znowu proszę o Komentarze! Cieszę się z liczby wyświetleń. Ostatnio nie mam weny więc rozdziały mogą pojawiać się rzadziej. Jutro jest niedziela, więc nie dodaje. W poniedziałek raczej dam radę. Rozdziały będą co dwa dni. Chyba, że znów przybędzie wena. Kocham was!
Patt_^^

piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 13

*Dzień koncertu* (Sobota)

Ostatnie dwa dni minęły mi nudno. Szłam do szkoły, a gdy wracałam siedziałam przed telewizorem albo komputerem. Dziś idę na koncert. Domyślam się, że będzie wyjątkowy. W końcu idę tam z Kate. Moją najlepszą kumpelą.  Jest godzina-16:00. A o 17:30 mam być gotowa. Ubrałam sukienkę, buty (tyle że 2xD) i torebkę.
Jest 17. mam 30 minut na włosy. Umyłam je, wysuszyłam i wyprostowałam. Gdy skończyłam usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. To pewnie Kate. Otworzyłam. nie myliłam się.
-Hej skarbie, ślicznie wyglądasz.-Powiedziała.
-Dziękuję, ty też.-Uśmiechnęłyśmy się do siebie.
-Chodź.
-A powiesz mi na czyj koncert idziemy?
-W samochodzie.
-Dobra.-Zgodziłam się. Weszłyśmy do limuzyny!
-Em...limuzyna?-Spytałam Kate.
-Tak, taki prezent. Od Harrego i spółki.
-Łał.
-Ale to tylko na dzisiaj.
-Ej. To my jedziemy na ich koncert, tak??
-Nio. Gniewasz się??-Zapytała ze smutkiem w oczach.
-Nie. Tylko mogłaś mi powiedzieć.
-Przepraszam.
-Spoko. Jedźmy.
-Okey. -Powiedziała i mówiła coś do kierowcy. W drodze milczałyśmy. Gdy dojechałyśmy i wyszłyśmy powiedziałam:
-O kurcze,ale oni mają fanek.- Przy wejściu była strasznie długa kolejka dziewczyn. Wszystkie krzyczały i piszczały, że poznają chłopaków. W tym tłumie zauważyłam Polę. Co ona tu robi.
-Co tu robi Pola?-Zapytałam Katie.
-Nie wiem. Nie ważne, chodź.
-Przecież nie dojdziemy do jutra. Spójrz jaka jest kolejka.
-Widzę. Jest 18:00. Za godzinę mają koncert, a my już jesteśmy. Kurcze, za szybko przyjechałyśmy.
-Co?? Co ty gadasz?!?-Krzyczałam na nią.
-Spokojnie. Posłuchaj. Mam wejściówki Vip, które pozwolą nam wejść w dowolnej chwili. Spotkamy się z chłopakami i pójdziemy zająć nasze zarezerwowane miejsca.
-Em...aha. No to chodź. Ty pójdziesz do chłopaków, a ja na miejsca.
-Proszę, chodź ze mną.-Zrobiła błagalną minę.
-No dobra. Ale z Lou nie rozmawiam.
-Okey. -Podeszłyśmy do ochroniarza.-Dzień dobry. Mamy wejściówki Vip i mamy prawo wejść w każdej chwili. Niech pan nas wpuści.-Powiedziała Kate.
-Pokażcie.-Powiedział, a Kate wyciągnęła wyjściówki.Ochroniarz zerknął na nie.-Są fałszywe. Odejdźcie.
-I co robimy?-Zapytałam Kate.
-Za dzwonie do Liama. On zwykle odbiera. zadzwoniła. -Nie odbiera. Dzwoń do Niall'a i Zayn'a. Ja za dzwonię do reszty.
-Dobra-zgodziłam się. Zadzwoniłam do nich, ale nikt nie odbierał.-Nie odbierają, a co u ciebie?
-Louis? Cześć, nie chcą nas wpuścić. Zrób coś....okey.-Rozłączyła się.- Zaraz ktoś tu przyjdzie.
-Dziewczyny odejdźcie.-Powiedział ochroniarz.
-Czy to tędy wchodzą chłopaki?-Zapytałam.
-Tak, ale wy nie.
Po chwili z drzwi wychylił głowę Harry.
-Dziewczyny wchodźcie. Carl wpuść je.-Ochroniarz niechętnie spełnił prośbę Hazzy. Weszłyśmy do środka gdzie siedzieli wszyscy chłopcy.
-Miło, że odbieracie telefony.-Żachnęła się Kate.
-Wybacz Katie.-Powiedział Harry i spojrzał na nią swoimi słodkimi oczkami.
-Em...no dobra. Ale to ma się nie powtórzyć. Jasne?
-Jak słońce.
-Ja odebrałem-Powiedział Louis.-Cześć dziewczyny.-Przywitał się.
-Cześć powiedziała dziewczyna i spojrzała na mnie wymownie, ale ja nic nie mówiłam. Podeszłam do Niall'a.
-Hej, jak się trzymasz?-Zapytałam.
-Dobrze, tylko, że chyba miałaś racje.
-Z czym?-Nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Z Polą i Naomi. Ostatnio przyszła do nas Pola z nią i ją nam przedstawiła.Nie było akurat Lou więc pomagała Naomi mnie poderwać. Ciągle gadały, a Naomi zagadywała mnie i w ogóle.
-No widzisz. Czyli Pola nie kłamała.-Powiedziałam nie zwracając uwagi na siedzącego niedaleko Louisa.
-Co Pola była u nas w domu?-Jednak nie dał o sobie zapomnieć Louis.-Czemu jej nie wywaliłeś??
-Spokojnie, nic złego nie robiła. Poza tym to przecież twoja dziewczyna.-Wtrącił Niall.
-Ona nie jest moją dziewczyną!-Krzyknął Louis i wyszedł.
-Gdzie on poszedł?- Zapytała Kate.
-Nie wiem. Ostatnio dziwnie się zachowuje.
-Ciekawe czemu.-W tym momencie spojrzała na mnie.
-Nie patrz tak na mnie. To nie moja wina.-Powiedziałam jej.
-Ja nic nie mówię. Idziemy?-Zapytała.
-Już?-Zdziwiłam się.
-Jest 18:40. Za 20 minut koncert. Chodź nie przeszkadzajmy już.
-No dobrze. Pa i powodzenia.-Powiedziałam do chłopaków.
Weszłyśmy do sali gdzie miał odbyć się koncert. Kate wskazała mi nasze miejsca. Byłyśmy przy scenie.
-Kurczę, jakie super miejsca. Dziękuję!-Rzuciłam się jej na szyje.
-Em...proszę, ale to też zasługa chłopaków.
-Im podziękuję później.-Uśmiechnęłyśmy się do siebie.
-O zaczynają wpuszczać fanki.
-Super.-Rzuciłam sarkastycznie.
-Będzie fajnie. Nie marudź.
-No dobrze, tylko żartowałam. Kiedy się zacznie.
-Sądząc po godzinie...za chwilę.
-Aha.-mruknęłam. Po chwili na sali rozległ się głos.-Oto prowadzący Tayler Symks.
Mężczyzna, o którym była mowa wyszedł na scenę. Jest szczupły i wysoki. Baaardzo przystojny i ma blond włosy. A najważniejsze, że ma najwięcej 20 lat. Wygląda na 17-18. Tayler przywitał się i zaczął mówić.
-Kochani, wiem, że przyszliście tu na koncert One Direction. Chłopaki oczywiście wystąpią, ale najpierw gość specjalny czyli..-Zrobił chwilę napięcia.-...Selena Gomez!
Ludzie zgromadzeni na sali zaczęli piszczeć i krzyczeć z zachwytu. W tym ja. Jestem wieeeelką fanką Sel.
Selena wyszła na scenę śpiewając swoje największe przeboje. Zaśpiewała 3 piosenki po czym się ukłoniła.
-Dziękuję jesteście niesamowici. Kocham was!! A teraz przed wami ponownie najwspanialszy prowadzący!!-Powiedziała i zeszła ze sceny, a zaraz po tym wszedł na nią Tayler.
-Witajcie!! Jak się bawicie?-Zapytał i wszyscy zaczęliśmy piszczeć.-Hahaha. Teraz wystąpią chłopcy z One Direction!! Zapraszamy na scenę!-Krzyknął i na scenie pojawił się dym. Po chwili słychać było dźwięki piosenki pt."What makes you beautiful". Z dymu wyłonił się Liam, następnie Harry, a po nim cała reszta. Po zaśpiewaniu piosenki Liam poprosił o wyłączenie muzyki. Gdy powiedział pierwsze słowo znów było głośno(fanki). Zwrócił się do widowni.
-Cześć. Razem z chłopakami przygotowaliśmy niespodziankę. Ale będzie ona dopiero po wszystkich piosenkach. A teraz zapraszam do słuchania nas!-Krzyknął i dał znać DJ'owi, żeby włączył muzykę. Chłopaki śpiewali i bawili się w najlepsze. Ja też, tylko kiedy spojrzałam na Louisa robiło mi się smutno. Jednak szybko zaczynałam się dobrze bawić. Była jedna przerwa, w której chłopcy mieli się odświeżyć. Po przerwie śpiewali znowu. Po ostatniej piosence ukłonili się i Harry wziął do ręki mikrofon.
-Hej, co tam??-Zapytał. Jako odpowiedź dostał krzyki zachwytu. -Teraz pójdziemy przygotować sie do niespodzianki. Są one dwie! Zapraszam na scenę drugiego gościa, którym jest...-Zrobił przerwę-..Demi Lovato!-Demi! Kocham ją!!
-Kurczę, zobaczę dziś moje dwie największe idoli na scenie!! Jestem taka szczęśliwa!-Krzyknęłam do Kate.
-Em..ja też. Nie wiedziałam, że będzie tu Selena i Demi.
Zaśmiałyśmy się, a gdy na scenę wyszła Demi zaczęłyśmy piszczeć i skakać z radości. Gdy dziewczyna skończyła swój występ i poszła za kulisy na scenę wyszedł Tayler. Powitał wszystkich i opowiadał dowcipy.
-I jak? Jesteście gotowi na niespodziankę? Oto One direction!-Prowadzący zszedł ze sceny, a weszli na nią:Zayn, Liam i Niall. Fanki zaczęły krzyczeć i pytać się gdzie jest Harry i Louis. Niall podszedł do mikrofonu.
-Louis i Harry niedługo do nas dołączą.-Powiedział i dał pozostałe mikrofony Liam'owi i Zayn'owi.-Teraz będzie niespodzianka! Aby się ona odbyła na scenę muszą wejść dwie dziewczyny. Nasze najlepsze przyjaciółki czyli Kate i Naomi!- Niektóre fanki krzyczały nasze imiona, żebyśmy weszły na scenę, a niektóre były strasznie zazdrosne. Ja i Kate byłyśmy w szoku. Chłopcy podeszli do nas jak najbliżej mogli
i wyciągnęli do nas ręce. Nasza reakcja była natychmiastowa. Kate stała nieruchowo i kręciła głową na nie, a ja zrobiłam krok w przeciwną stronę. Chłopcy, którzy nas mieli wciągnąć na scenę, czyli Zayn i Liam, byli smutni.
-Prosimy, chodźcie.-Mówili. Po chwili obok nich stanął Niall. Uśmiechnął się do nas promiennie i podał mi rękę. Nie ruszyłam się.
-Zaufaj mi, przecież jestem twoim przyjacielem.-Powiedział. Po krótkiej chwili podeszłam bliżej i Liam wciągnął mnie na scenę. Gdy byliśmy bardzo blisko siebie szepnął:
-Chciałabyś być z Lou?- Nic nie odpowiedziałam, ale myślałam nad tym. Kate wciągnął Zayn. W między czasie przyniesiono dwa krzesełka.
-Najpierw jedna niespodzianka.-Powiedział Niall.-Katie usiądź sobie na krzesełku, a ty Naomi chodź ze mną.-Poszłam z nim i chłopakami za scenę zostawiając Kate samą. Widać było,że jest zdenerwowana.
Po chwili na scenę wszedł Harry. Był jeszcze bardziej zdenerwowany ,niż Kate. Uśmiechnął się lekko w stronę publiczności i podszedł do Kate. Usiadł na krześle obok niej. Wziął mikrofon do ręki.
-Odkąd cię poznałem zakochałem się w tobie. Ciągle o tobie myślę. Nawet gdy bawię się z chłopakami. Często gdy nie ma cię w pobliżu mówię do chłopaków jaka jesteś wspaniała.-Wziął jej ręce w swoje.-Kocham cię.-Uklęknął przed nią. i wyjął z kieszeni pudełeczko, które otworzył. Byłw nim pierścionek.-To nie są zaręczyny.-Powiedział widząc zdenerwowanie dziewczyny. -Czy zostaniesz moją dziewczyną?-Zapytał. Kate była w ciężkim szoku.

*Oczami Harrego*

Kiedy ona odpowie? Na pewno się nie zgodzi. Ile to już trwa? Dalej powiedz coś. Katie uśmiechnęła się do mnie.
-Tak.-Powiedziała, a ja pocałowałem ją w usta. Odwzajemniła pocałunek. Przerwał nam głos Niall'a. Myślałem, że go zabiję!
-Czas na drugą niespodziankę.-Powiedział.
-Chodź szepnąłem do Kate.-Wstała i ruszyła za mną. Po chwili Niall zwrócił się do Naomi.
-Naomi chodź, teraz ty usiądź na krześle.-Powiedział i przyszedł do nas.
-Teraz Lou.-Powiedziałem do Kate.
-Właśnie, na pewno mu się uda.

środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 12

Gdy nagle zadzwonił telefon. To Kate. Odebrałam.

-Halo?
-Cześć Naomi. Mam prośbę.
-Słucham.
-Mogłabyś jutro do mnie wpaść. Chcę pogadać, a nie będzie mnie w szkole.
-No okey. A czemu cie nie będzie?-Zapytałam.
-Mam gorączkę.
-Współczuję. Przyjdę zaraz po szkole. Trzymaj się. Pa.
-Pa, przepraszam, że tak późno dzwonie.
-Późno?-Zdziwiłam się i spojrzałam na zegarek. 3:00.-Jeny, jak późno. Nawet nie zauważyłam.
-Aha. To do jutra, pa.
-Pa.- Rozłączyłam się.

Hm..Pójdę spać. Muszę ją odwiedzić. Pomysł samobójstwa wyleciał mi z głowy. Weszłam do łóżka i odpłynęłam.
*Poranek*(środa)
Wstałam o 6 rano. Nie chciało mi się już spać więc poszłam się przebrać. Założyłam to. Tylko bez okularów. Uczesałam się w koka i zeszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki z serem i wyszłam. Była 7:20 więc postanowiłam pójść do parku. Siedziałam tam pół godziny. Zajęcia miałam na 9:00.Pomyślałam, że się przejdę. Miałam prawie 2 kilometry od parku. Szłam szybkim krokiem. Przed szkołą byłam o 8:53. Popędziłam do klasy, gdzie było już kilku uczniów. Świetnie, na tej lekcji siedzę z Louisem. Usiadłam i czekałam na nauczyciela. Po pewnym czasie usiadł koło mnie Louis.
-Cześć.-Przywitał się.
-Cześć.-Mruknęłam.
-Przepraszam cię ja...-Przerwał mu nauczyciel, który właśnie wszedł do klasy.
-Dzień dobry.-Przywitał się.
-Dzień dobry.-Odpowiedzieliśmy wszyscy chórem.
-Dzisiaj musimy nadrobić lekcje, w które byłem chory. Słuchajcie mnie uważnie.- Zaczął opowiadać. Słuchałam go z uwaga. Starałam się ignorować liściki Lou, które mi podawał. Jednak je czytałam, ale zostawiałam bez odpowiedzi. W pewnym momencie musiał wziąć nową kartkę, bo na tej nie miał już miejsca. Napisał na niej:

Wytłumaczę ci wszystko na przerwie, okey?

Miałam mu odpisać żeby się odczepił gdy przyszedł do nas nauczyciel. Zauważył kartkę i ją wziął.
-Nie pisze się liścików na lekcji. Zostańcie tu gdy ona się skończy. Porozmawiamy.
-Ale..-zaczęłam.
-Żadnego"ale". Wracając..-Zwrócił się do klasy i zaczął dalej mówić na temat zapisany w zeszycie. Byłam wkurzona na Louisa. To przez niego. Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem, a on uśmiechnął się przepraszająco. Odwróciłam wzrok. Gdy lekcja się skończyła zostaliśmy tak jak kazał nauczyciel.
-Co macie do powiedzenia.-Zaczął.
-To moja wina.-Powiedział Louis.
-Właśnie to on pisał do mnie liściki, ja mu nie odpisywałam.-Powiedziałam
-Tak było?- Zapytał  nauczyciel Louisa.
-Tak. Dokładnie.
-Więc ci już dziękuję, możesz iść.-Zwrócił się do mnie.
 -Dziękuję, do widzenia.-Powiedziałam i poszłam na następną lekcje.

*Oczami Louisa*

-Tak więc. Powiedz mi o co chodzi. Co chcesz jej wytłumaczyć?
-Przepraszam pana, ale to prywatna sprawa.-Powiedziałem. Kurczę, chciałbym z nią pogadać. Tak szczerze. A tu on musi mnie zatrzymywać.
-Dobrze. Tym razem nie wstawię ci uwagi, ale na przyszłość uważaj. Możesz iść.
-Dziękuję, do zobaczenia.-Powiedziałem i wyszedłem. Na każdej lekcji myślałem tylko o niej.
Czemu Pola mi to zrobiła? Wiem, że to też moja wina. Byłem pijany, ale ona to wykorzystała. Też mi wytłumaczenie: byłem pijany. Co zrobić aby do mnie wróciła. Hm... mam pomysł. Po lekcjach zadzwoniłem do Harrego.

-Hej skarbie, co tam?- Przywitał się.
-Siemka loczek. Mam problem. Muszę pogadać z tobą i chłopakami.
-Spoko. Ja powiem Zayn'owi. Ty reszcie, okey?
-Dobra. Zebranie u nas. Za godzinę.
-Czyli o 16?-Zapytał.
-Tak.-Potwierdziłem.-Trzymaj się, narka.-Pożegnałem się.
-I ty też. Cześć.
 
Poinformowałem Liam'a i Nial'a. Zgodzili się.

*Oczami Naomi*

Lekcje minęły mi szybko. Gdy wyszłam postanowiłam udać się do Kate. Doszłam pod jej drzwi i zadzwoniłam. Otworzyła mi jej mama.
-Dzień dobry. Jest Kate?-Zapytałam.
-Tak. To ty jesteś Naomi?
-Tak.-Potwierdziłam.
-Katie dużo mi o tobie opowiadała. Wchodź.-Zaprosiła mnie do domu i wskazała pokój Kate.
Zapukałam i weszłam.
-Hej. Jak się trzymasz?- Zapytałam.
-Dobrze. To było takie...chwilowe. Już jest dobrze, ale do końca tygodnia nie idę do szkoły.
-Może jakoś przeżyję bez ciebie.- Posmutniałam.
-Chodzi o Lou?
-Tak. Skąd wiesz?-Zdziwiłam się.
-Internet. Nie przejmuj się. To palant.
-Dzięki za pocieszenie.-Rzuciłam sarkastycznie.
-Może pogadamy o kimś innym. Na przykład o..nieważne.
-Oj. Zaczęłaś to już dokończ.
-No bo ja...Podkochuję się w Harrym.
-Co?? Łał.-Powiedziałam tylko.
-No...Teraz gdy go trochę poznałam to jeszcze bardziej.
Usłyszałyśmy dźwięk telefonu Kate.
-Przepraszam.-powiedziała i odebrała:

-No hej...oczywiście...kiedy?...będę...pa.

-Kto dzwonił?-Spytałam.
-Znajomy. Wiesz muszę gdzieś iść. Przepraszam cie.
-No okey. pa.-Wyszłam. Poszłam do domu.

*Oczami Kate*
Ciekawe o co chodzi. Mam iść do chłopaków z 1D.
-Mamo wychodzę.-Powiedziałam jej.
-Dobrze, ale wróć szybko.
-Będę przed 20. Papa.
-Pa.
Wyszłam z domu. Miałam 10 minut na dotarcie do chłopaków. Udało mi się zatrzymać taksówkę. Podałam adres i pojechałam. Gdy byłam już przed domem Lou i Harrego zapłaciłam za przejazd i zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Harry.
-Hej Katie. Chodź bo Lou się niecierpliwi.
-Nie obchodzi mnie on.-Odparłam.-Zranił moją przyjaciółkę.
-Wiem, ale musisz nam pomóc. On naprawdę ją kocha.
-Tak, jasne.
-Przyszła już?-Wydarł się Lou.
Weszliśmy z harrym do salonu, gdzie byli już wszyscy.(czyt.1D i Danielle)
-No nareszcie.-Powiedział Lou.
-Za szybko przyszłam oj. Pójdę sobie gdzieś i wrócę do was za...3 godziny...może.-Odpowiedziałam.
-Przepraszam. Po prostu mam taki plan i musisz mi pomóc.
-Na mnie nie licz.-Powiedziałam.
-Posłuchaj, proszę.-Zrobił słodkie oczka.
-Eh.. no dobra.-Powiedział mi o całym zajściu i o tym jak ją kocha. Uwierzyłam mu.
-Dobra, pomogę. Co mogę zrobić?
-Musisz tylko...

*Oczami Naomi*

Siedziałam przed telewizorem gdy zadzwonił mój telefon. To Kate.

-Hej, masz czas w sobotę?- Zaczęła.
-To zależy. Co chcesz zrobić?
-Idziemy na koncert. I nie wymiguj się. W sobotę o 17:30 masz być gotowa. Pa.-Rozłączyła się.


Dziwne. Pomyślałam.

_______________________________________________________________________________
Kochani, dziękuję za tyle wyświetleń. Już prawie 500! Ciesze się z tego, tylko szkoda, że tylko kilka osób komentowało. Proszę o komentarze. Następny rozdział może się jutro nie pojawić, ponieważ po szkole jadę do kina. Jeśli jutro nie dodam to dodam w piątek.
Patt_^^



wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 11

 Przeczytajcie to co pisze na samym dole!(Pod kreską)
_______________________________________________________________________________
Uśmiechnęłam się. Lubiłam Niall'a najbardziej z chłopaków. No nie licząc Lou, ale teraz lubię go najbardziej.
Jest moim przyjacielem i często rozmawiamy o naszych problemach. Umie wysłuchać, ale też czasem
ma potrzebę się wyżalić. i za to go kocham. Ale jak brata.

Zaczęłam się szykować. Byłam gotowa w 10 min. Super, mam dobry czas. Teraz do parku. Do parku szłam 15 minut. Byłam wcześniej,ale Niall już był. Poznałam go po bluzie, bo twarz zasłaniał kaptur. Dosiadłam się i powiedziałam:
-Cześć.
-Hej.-Mruknął.
-Co u ciebie Niall?- Zapytałam zdając sobie sprawę z tego, że mnie nie poznał. Momentalnie odwrócił głowę  w moją stronę.
-Naomi? Hej, cieszę się, że już jesteś.-Uśmiechnął się.
-Tak jestem, o czym chciałeś pogadać?-Powiedziałam zachęcająco.
-Jak już mówiłem o Margareth.-Zaczął.- Byliśmy dopiero na drugiej randce, ale ja się w niej zakochałem.
Tyle, że ona zrobiła coś strasznego.-Przerwał przypominając sobie ten moment.
-To znaczy co?- Zapytałam cicho.
-Gdy wyszła z restauracji do której ją zabrałam widziałem jak gdzieś dzwoni. Gdy się rozłączyła napisała m wiadomość "Hej, mam innego sorry, pa.xx." Byłem załamany. Po chwili do restauracji wszedł jakiś dziennikarz i za raz drugi, i trzeci i zgromadził sie tłum. Wypytywali mnie o wszystko. Wyszedłem z restauracji i kierowałem się w stronę domu, gdzie było około 500 fanów.
Załamałem się na dobre. Od razu pomyślałem, że to jej sprawka. Po 5 minutach dostałem potwierdzenie. Napisała mi SMS. O tym, że to jej sprawka. Wszedłem jakoś do domu i rozmawiałem z chłopakami. Tylko Louisa nie było. Gadałem z nimi i powiedzieli, ze to najgorsza dziewczyna na świecie. Napisałem na twitterze:

Niektórym osobą nie można ufać @Margareth_Sepse.

Po chwili dostałem pytania od fanów co zrobiła. Napisałem więc:

@Margareth_Sepse napuściła na mnie dziennikarzy i wpuściła fanów na moją posesję.

Dostałem mnóstwo wiadomości w których najczęściej były o tym jaka Margareth jest( w złym tego słowa znaczeniu).
I zadzwoniłem do ciebie. Od razu tu przyszedłem i siedzę.
-Tak mi przykro- Zaczęłam. Pocieszałam go z dobrą godzinę, aż się uśmiechnął.
-A co z tobą i Lou?-Zapytał znienacka.
-Em..nic. Zerwaliśmy.
-Co dlaczego?-Nie dowierzał.
-Louis nic nie mówił?-Kiwnął głową na nie- Widziałam jak całował się z Polą.-Wykrztusiłam z siebie.- Teraz on mnie pocieszał.
-Nie martw się, to pewnie pomyłka.-Mówił.
-Ale, oni się całowali cały czas, jak przyszłam to mnie nie zauważyli. Ja patrzałam kilka minut. W końcu podeszłam do nich i walnęłam Louisa. I poszłam.
-Em... nie martw się. On kocha ciebie. Tylko to dziwne, że cie nie przepraszał.
-Miałam od niego 15 SMS'ów.
-Łał, dużo, ale to dowód na to, że cię kocha.
-Może, ale nie cofnie tego co się stało. Przepraszam, muszę iść.- Powiedziałam.
-No dobrze, papa.-pożegnał się i pocałował mnie w policzek.
-Pa Niall.-Powiedziałam i odeszłam.
Szłam zamyślona i przez przypadek wpadłam na kogoś. A raczej na mojego wroga numer 1. Pola!!
-Sorki.-Mruknęłam.
-Uważaj, jak łazisz. A po za tym. Jak ci się wiedzie? Samej??-Dokuczała mi.
-Dobrze, spadaj.
-Klara się ucieszy. Będzie zachwycona. W końcu pozna chłopaków. Mówiła mi ostatnio, że najbardziej lubi Niall'a, ale nie jest gotowa na stały związek. 1-3 randki, raz czy dwa razy w łóżku i koniec,nara.-Powiedziała i odeszła. Ona zna Klare. O kurczę. One chcą skrzywdzić Niall'a.
Dostałam SMS'a. Od mamy.

Myślałam, że jest inna. Przepraszam córciu. Mama xx.

Odpisałam:

Ja też, nie martw się to nie twoja wina. Pa xx.

Wróciłam do domu i napisałam do Niall'a.

Możemy pogadać przez telefon, czy nie masz czasu?

Odpisał:

Jasne, mam czas.

Zadzwoniłam do niego.

-Hej, o co chodzi?- Zaczął.
-Mam ważną sprawę, ale przyrzeknij, że nikt nie podsłuchuje.
-Em..okey. Już możesz mówić. -Powiedziałam mu o całym spotkaniu z Polą.
-O kurczę, nie martw się nie umówię się z nią.
-To dobrze. Muszę kończyć, papa.
-Pa.-Pożegnał się.

Po rozmowie postanowiłam się pouczyć.
Gdy skończyłam była 23:00. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam to.
Włączyłam laptopa i weszłam na strony plotkarskie. Zobaczyłam straszny artykuł:

Czy Louis Tomlinson jest z blondynką, czy z brunetką? (Ta brunetka to ja) 
Na jednym zdjęciu Lou całuje się z blondynką, a na drugim z brunetką. O co chodzi?
Czyżby kręcił z obiema. Nie wiemy, ale już niedługo się dowiemy.

Kurcze. Jest z Polą. No trudno, bywa. Tylko skąd mają te zdjęcia. Przecież w parku nie było dziennikarzy. Pewnie całowali się jeszcze wiele razy i na którymś ich nakryli. Zrobiło mi się smutno. Spojrzałam na kolejną stronę. To samo:

Louis Tomlinson z one direction ma nową dziewczynę?
Mamy zdjęcia, na których Louis całuje się z blondynką. Oraz jedno zdjęcie, na którym brunetka daje mu w twarz. Co się dzieje. Jak się dowiemy damy wam znać.

Kurczę, jaka afera. Wszędzie o tym piszą. Gdy zobaczyłam zdjęcie na którym się całowali coś we mnie pękło. Poczułam się strasznie zraniona i pomyślałam o samobójstwie. Wzięłam żyletkę, gdy nagle...

____________________________________________________________________________
Proszę Komentujcie!!

Po wyświetleniach można stwierdzić,że wiele osób wchodzi na mój blog, ale chyba przypadkowo, bo żadnych komentarzy nie mam. Proszę Komentujcie!! 

Patt_^^

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 10

Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Gdy wyszłam przebrałam się w piżamę i miałam chęć iść spać.
Gdy ustawiałam sobie budzik na telefonie zauważyłam, że mam 3 nowe SMS'y. Otworzyłam pierwszy, od Louisa. Pisał: Hej, spotkamy się jutro? Proszę o szybką odpowiedź. Kocham cię. xx.  
Od razu mu odpisałam: Jasne, o której i gdzie? xx. Zerknęłam na drugi SMS. Od Harrego.
Cieszymy się, że nam wybaczyłaś. Przepraszamy za wszystko. Harry, Liam, Niall i Zayn.
PS. Czy to prawda, że chodzisz z Louisem? xx.Postanowiłam mu
odpisać:Tak to prawda ;). I to ja przepraszam, teraz wiem czemu nic nie mówiliście. xx.
W czasie kiedy pisałam odpowiedź do Harrego przyszedł SMS od Louisa. Odczytałam go:  Może w parku o 17:00? Jeśli ci pasuje ;). xx. Ucieszyłam się. Odpisałam: Jasne, mam czas, buziaczki. xx. Postanowiłam sprawdzić 3 SMS. Był od jakiegoś nie znanego numeru. Brzmiał on tak: Odwal się w końcu od Louisa! On jest mój i wkrótce się o tym przekonasz ty ździro! Mówię serio. Jeszcze raz zobaczę jak się przytulacie, całujecie czy coś to pożałujesz.Pisze z numeru koleżanki więc nie masz co liczyć na to, że zgadniesz kim jestem. Byłam w szoku! Od razu domyśliłam się, że to od Poli, ale nie odpisywałam. Dostałam kolejną odpowiedź od Louisa, postanowiłam nie mówić mu o dziwnym SMS'ie. Pisał do mnie: Dobranoc kotku, baardzo cię kocham. xxxxxx. Odpisałam: Ja ciebie też, dobranoc. Ułożyłam się na łóżku i zasnęłam.
*Poranek* (Wtorek)

Obudziłam się bardzo zmęczona. Zmęczył mnie mój sen, w którym było, że Pola poszła do łóżka z Louisem, a ja mu wybaczyłam lecz on zdradzał mnie codziennie. Od razu pomyślałam, że to był tylko sen. Wstałam z ulgą i poszłam się przebrać. Po przebraniu uczesałam się i zeszłam zjeść obiad. W kuchni zauważyłam Klare.
-Czy to prawda?-Zapytała mnie,ale nie wiedziałam o co jej chodzi.
-O co ci chodzi?-Zapytałam w prost.
-O to czy znasz one direction osobiście?-Była tego bardzo ciekawa.
-Co?-Nagle przypomniałam sobie o zespole.-Tak, ale tylko kilka dni.
-Może byś ich ze mną w końcu poznała,co?
-Miałam zamiar,ale nigdy nie było cię w domu.-Odparłam z wyrzutem.
-Oj, miałam ważną sprawę. To co poznasz mnie z nimi?-Zapytała błagalnie. Nagle zadzwonił mój telefon.

-Hej skarbie, co tam?- przywitał się Louis.
-Cześć Louis. Nic nowego, właśnie wstałam, a co u ciebie?
-To samo. Może chciałabyś dziś pojechać do szkoły ze mną i chłopakami?-Zapytał.
-Jasne.-Przypomniałam sobie o Klarze.-A możemy też zabrać moją kumpele?
-Oczywiście, tylko żeby nie piszczała na nasz widok.-Zażartował.
-Ha ha ha bardzo śmieszne.-Odparłam sarkastycznie.-Spokojnie, nie będzie. Muszę kończyć pa.
-Ok, będziemy za 10minut pa.-Pożegnał się.
-Dobrze. -Rozłączyłam się.

-No to się z nimi spotkasz. Jeśli oczywiście chcesz.
-Kiedy?-Zapytała.
-Za 10 minut będą. Tylko masz nie piszczeć.-Zaśmiałam się, ona też.
-Okey, ale ja jadę na studia, a ty do szkoły.
-Odwieziemy cię.-Odparłam i zaczęłam jeść przygotowaną już przeze mnie kanapkę.
-To ja idę się szykować, będę za 5 minut, pa.-Powiedziała i popędziła do swojego pokoju.
Resztę śniadania jadłam w milczeniu. Cieszyłam się, że już jesteśmy normalnymi przyjaciółkami.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
-Cześć chłopaki.-Przywitałam się.
-Hej.-Odpowiedzieli.-To jedziemy?-Zapytał Louis.
-Jasne, tylko pójdę po Klare. Zaraz wracam.- Powiedziałam i poszłam do jej pokoju. Już chciałam otwierać drzwi kiedy usłyszałam fragment rozmowy z jej koleżanką.

-No, ale zrozum mnie...-Przerwano jej.- No wiem, ale wiesz,że zadaje się z nią, bo zna one direction. Przecież wiem, że Naomi to pojebana dziwka. Muszę kończyć. Poznam chłopaków. Aaaaaaa. Papa.-Pożegnała się.

Stałam przed drzwiami, ale postanowiłam się wycofać. Po chwili weszłam do jej pokoju.
-Chodź, chłopaki już są.-Powiedziałam i zeszłam na dół.
Byłam smutna. A raczej zawiedziona. Myślałam, że się przyjaźnimy. Postanowiłam, że nie będę kryła nienawiści. Gdy przyszła Klara powiedziałam:
-Chłopcy, ja wolę iść na pieszo. Pa.-Pożegnałam się z chłopakami, którzy nie kryli zdziwienia.
-Ale jak to? Nie wybaczyłaś nam jeszcze?-Posmutniał Harry.
-Nie o to chodzi.-Spojrzałam z nienawiścią w stronę Klary. Nie zauważyła, bo była wpatrzona w chłopaków jak w jakiś bogów.
-Pójdę z tobą.-Powiedział Louis.
-Dobrze.-Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek, ale on obrócił twarz i pocałował mnie w usta. Szybko się od niego oderwałam. Wiedział o co chodzi. O chłopaków i Klarę. -Chodźmy.
-Ja też idę z wami.-Zawołał Harry.-Chyba,że chcecie trochę prywatności, co gołąbeczki?
-Przestań Harry. Jak chcesz to możesz iść.
-I ja też.-Powiedział Zayn.
-No to ja też.-Zawołał Niall.
-Ja jadę po Danielle. Pa. -pożegnał się Liam i poszedł. Spojrzałam w stronę Klary która  była zawiedziona i zła zarazem.
-No cóż. Nie przejedziesz się z nimi, ale chociaż ich zobaczyłaś.-Powiedziałam okrutnie.-Daj mi klucze od domu. Wracam dziś wcześniej.
-Ech..no dobra.-powiedziała i dała mi klucze.-Może pójdę z wami.-Powiedziała gdy już wyszliśmy z domu.
-Nie wiem jak chłopcy,ale ja nie idę na studia tylko do szkoły. żegnaj.-Powiedziałam i szłam w kierunku szkoły.
-Zaczekaj na nas.-Zawołali chłopaki. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Okey!-Krzyknęłam.Pierwszy przyszedł do mnie Louis.
-Co się stało?-Zapytał z troską.
-Nic takiego. Chodźmy. -Szliśmy ciągle się śmiejąc.Byłam zadowolona z tego, że nie ma ze mną Klary i ucieszyłam się jeszcze bardziej jak zobaczyłam stojącą przy szkole Kate. Podbiegłam do niej i uściskałam.
-Em..hej.-Wydukała.
-Cześć i dziękuję.-Pocałowałam ją w policzek.
-Za co?
-Za to, że jesteś.-powiedziałam.-Wytułmaczę ci później.- Szepnęłam jej na ucho.
-Jestem wykończony.-Przyznał Niall.
-Nie przesadzaj Niall. To tylko 2 kilometry.- Uśmiechnęłam się do blondyna.
-Łatwo ci mówić. O nie!-Krzyknął patrząc w stronę dziewczyn, które biegły do chłopaków.
-Oj, to my nie przeszkadzamy.-Powiedziałam i szłam do szkoły.
-Zaczekaj!-Krzyknął Louis i złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się.
-Słucham.
-Idę z tobą.-Uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam. Patrzył mi w oczy i pocałował mnie w usta! Przy tylu jego fanach. Trwaliśmy tak przez jakiś czas.
-Ekhm..-Przerwał nam Harry. Oderwaliśmy się od siebie z uśmiechem.
Fanki zaczęły kierować w moją stronę ostre słowa.Miałam w oczach łzy. Jak one mogły. Pobiegłam do parku, usiadłam na ławce i płakałam. Do zajęć miałam jeszcze 20 minut, a obiecałam mamie, że będę chodziła codziennie. Chyba że będę chora. Postanowiłam się wstać i pójść powrotem do szkoły. Gdy wstałam poczułam,że ktoś też wstaje. No tak, nawet nie zauważyłam, że obok mnie ktoś usiadł. Spojrzałam w jego stronę. Miał kaptur na głowie. Gdy zobaczył, że się na niego patrzę, zdjął go. Zobaczyłam... Louisa!
-Co ty tu robisz?-Krzyknęłam.
-Przybiegłem do ciebie, ale nic nie mówiłem. Przepraszam cię ja...-zaczął ale mu przerwałam.
-To nie twoja wina, tylko tych twoich fanek. Chodźmy już.
-Naprawdę? Nie gniewasz się?- Zapytał a ja pokręciłam głową na nie. Pocałował mnie. Po kilku minutach oderwałam się od niego. Miał smutną twarz.
-Chodźmy już, zaraz mam zajęcia. Przecież będziemy tu o 17.-Uśmiechnęłam się. On to odwzajemnił. Poszliśmy do szkoły. Udało nam się wejść niezauważalni. Lekcje trwały strasznie długo. Co chwilę widziałam jak ktoś się na mnie patrzył, albo mówił o mnie do osoby obok. Czułam się taka...bezradna. Po lekcjach poszłam do domu. Otworzyłam drzwi i poszłam spakować rzeczy Klary. Miałam 2 godziny, bo o 17 szłam do parku.Napisałam do Louisa,żeby po mnie przyszedł, a on się zgodził. Sprzątnęłam wszystkie jej rzeczy w 30 minut. Znalazłam jej notes. Postanowiłam, ze mogę trochę przeczytać, ale najpierw się przebiorę. Ubrałam śliczną sukienkę i poszłam po notes. Była 16:30. Zaczęłam czytać. Było tu o tym jak to Klara mnie nienawidzi i że wykorzystała mnie do pomocy w domu, później do tego, że dostała dom, prawie dla siebie. Byłam wściekła. Jak ona mogła mi to zrobić. Przypomniało mi się o spotkaniu. Spojrzałam na zegarek. 16: 50. Kurczę spóźnie się! Myślałam. Wyszłam z domu.
Szłam na spotkanie z Louis'em, gdy nagle zobaczyłam Klarę. Podeszła do mnie.
Miałam uciekać, bo do parku miałam bardzo blisko. Ale postanowiłam z nią pogadać.
-Cześć, czemu się dziś rano tak strasznie zachowałaś?-Zapytała.
-Ponieważ jesteś bardzo głupia. Słyszałam twoją rozmowę dziś rano i czytałam pamiętnik.
Wykorzystałaś mnie, ale nie poznasz chłopców osobiście. Nie pozwolę na to!-Krzyknęłam.
-Ech, nie musisz pozwalać ja mam swoje znajomości. Poznam chłopaków szybciej niż myślisz.-Powiedziała
i odeszła. Idiotka z niej. Jak można się tak zachowywać. Myślałam nad tym aż zobaczyłam nieprzyjemny widok. Zobaczyłam Louisa i Polę którzy się namiętnie całowali! Jak on mógł zrobić mi co takiego. Podeszłam do nich i walnęłam Louisa z plaskacza. Miałam ochotę walnąć też Polę, ale nie mołam tego zrobić. Ja jej wcale nie znałam. Odeszłam słysząc wołanie Louisa, żebym została. Doszłam do domu. Przed
drzwiami stała Klara, która od razu powiedziała:
-Muszę wejść, otwórz.
-Dobrze, ale nie wejdziesz.-Weszłam do mieszkania, wzięłam walizkę do której spakowałam wcześniej jej
rzeczy i dałam jej ją.-Proszę i żegnam.-Powiedziałam i zatrzasnęłam jej drzwi przed nosem.
-I dobrze i tak cię nie lubiłam.-Usłyszałam jeszcze. Poszłam do swojego pokoju i myślałam o Louisie.
Spojrzałam na komórkę, którą miałam wyciszoną. 18 wiadomości. 15 było od Louisa. Od razu je usunęłam.
Jedna wiadomość była od tego tajemniczego numeru pisała:  

No, nareszcie coś do ciebie dociera. Tylko żebyś się już nie mieszała w sprawy Louisa i w ogóle chłopaków.

Zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno. Spojrzałam na następny SMS. Od Danielle.

Posłuchaj, wiem, że Lou cię zawiódł, ale to nie jego wina. To przez Polę. Ona chyba od zawsze się w nim podkochuje i specjalnie go pocałowała.

Postanowiłam jej odpisać:  

Wiem, że może to jej wina, ale on odwzajemnił pocałunek.

Zobaczyłam drugi SMS. Od Niall'a. 

Cześć, spotkamy się? Proszę, chce pogadać o Margareth.
No tak Margareth. To jego dziewczyna. Ale dopiero byli na 2 randkach, ciekawe co się stało. Odpisałam:

Co się stało?? Mów szybko.
Zobaczyłam ostatni SMS. Od mamy.

Cześć Słonko. Dlaczego wyrzuciłaś Klarę z domu? Co u ciebie? Jak tam sprawy miłosne z Louisem?

Co?? Mama wie?? Odpisałam jej:

Wywaliłam Klare, bo słyszałam jak mówi koleżance, że zadaje się ze mną, bo dostaje dom i pomoc w robocie i że pozna one direction. A tak w ogóle to skąd wiesz o Louisie? I nie, nie jesteśmy razem. Dzisiaj zdradził mnie z Polą. Jego niby Przyjaciółką. papa. xx.

Zobaczyłam, że przyszedł SMS od Niall'a:

Jestem smutny, proszę pomóż. Niall xx.
Odpisałam:

Za 30 minut w parku. Bądź.

Odpowiedział:

Dobrze, będę na jakiejś ławeczce. pa. xx.

sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 9

Na zdjęciu byli: Harry,Louis, Liam, Niall i Zayn. Nie mogłam w to uwierzyć. Przez tyle czasu mnie okłamywali.
-Wybacz Kate, idę do klasy.-Powiedziałam i wyszłam.Gdy doszłam do klasy tylko ostatnia ławka była wolna. Przywitałam się z nauczycielem i zajęłam miejsce. Lekcja się jeszcze nie zaczęła. Nagle usłyszałam odsuwające się krzesło koło mnie i znajomy głos.
-Cześć Naomi.-Powiedział Louis. Tak Louis. Okazało się, że musi tu siedzieć. Nauczyciel zaczął lekcje.
-Posłuchajcie, mam chore gardło więc dziś będzie tylko kilka minut lekcji, a potem wolne. Sam-Zwrócił się do dziewczyny.- przeczytaj temat.- Powiedział do niej, a sam napisał temat na tablicy. Wszyscy to spisali i było wolne.Zaczęłam bazgrać coś w zeszycie.
-Hej, obraziłaś się?-Zapytał ze smutkiem Lou.-Jeśli chodzi o wczoraj to przepraszam.
Wiedziałam już co zrobię. Powiedziałam do niego szeptem aby się odwrócił w drugą stronę, bo chcę mu coś pokazać. Zrobił to niechętnie, a ja szybko zaczęłam malować wszystkich chłopaków. Miałam talent plastyczny. Za nimi narysowała dziennikarzy a z boków fanki które proszą o autograf. Na samej górze napisałam: "One Direction", a pod rysunkiem napisałam: "Chodzi o to". Wyrwałam tą kartkę z zeszytu i dałam ją Louisowi. Spojrzał na nią i zbladł. Chwilę zastanawiał się co powiedzieć.
-Czyli już wiesz...-powiedział i umilkł.
-Tak wiem, i wcale nie podoba mi się to, że ciągle mnie okłamywaliście.-Powiedziałam z pretensjami.
-Przepraszam, my chcieliśmy ci powiedzieć...-Zaczął, ale mu przerwałam.
-Jakoś nie było widać, że macie mi coś do powiedzenia. Czemu nic nie mówiłeś??
-Gdybym ci powiedział to mogłabyś...yy...zwariować.
-Co?Zwariować?? -nie dowierzałam.
-Tak, bo my z chłopakami...
-Nie chcę tego słuchać!-Powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami.
-Dobrze.-Odpowiedział smutnym głosem i podał mi karteczkę na której było napisane "Kocham Cię, wybacz".
Spojrzałam tylko na nią i nic nie zrobiłam.Gdyby mnie kochał to nie okłamywał by mnie. Myślałam w duchu.
Gdy lekcja się skończyła wyszłam z klasy. Gdy wychodziłam z ubikacji zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.
-Odczep się od Louisa! On jest mój!
-Proszę bardzo, ja go nawet nie lubię!
-Teraz takie kłamstwa gadasz? Spadaj!-Powiedziała i odeszła.
Dziwna dziewczyna, pomyślałam. Zobaczyłam chłopaków, którzy w tym samym momencie zrobili smutne miny. Na pewno Louis już im powiedział. Z drugiej strony zobaczyłam Kate.
-Siemka, i jak lekcja?-zapytałam.
-Hej, dobrze. Em..co ci się stało na lekcji? Podobno siedziałaś z Louisem i byłaś na niego obrażona,a wręcz niemiła. Coś się stało?-Zapytała z troską moja nowo poznana kumpela.
-Bo wiesz ja znałam już chłopaków tylko nie wiedziałam, że są z one direction. A jestem obrażona na nich, bo mi nie powiedzieli o zespole.
-Aha, ale wiesz oni mogli mieć powód.
-Nie no, ty też jesteś po ich stronie, pa.-powiedziałam i odeszłam.
-Naomi, zaczekaj!-Krzyknęła za mną. Przystanęłam, ale nie odwróciłam się.-Albo, pogadamy później, pa.
Dziwne, pomyślałam. Poszłam na pozostałe lekcje, na każdej udawałam, że słucham. Gdy już skończyłam i wychodziłam ze szkoły zobaczyłam Kate podbiegającą do mnie.
-Mam dla ciebie niespodziankę.
-Jaką?-Zapytałam.
-Niespodziewaną-odparła.-Nie ruszaj się-powiedziała i zawiązała mi szalikiem oczy. Nic nie widziałam.
-Co ty robisz?-Wydarłam się na nią.
-Cicho. Chodź.-powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.
Szłyśmy tak w milczeniu. W pewnym momencie poczułam, że ktoś zakleja mi taśmą usta. Próbowałam
krzyczeć. Kate zobaczyła,że się wyrywam więc powiedziała.-Spokojnie Naomi, to tylko Louis.
Co Louis?? Jak to? Co on tu robi? Chciałam go walnąć ręką, ale poczułam, że mam zawiązane ręce.
Ich pogieło. Chyba na prawdę chcą mnie porwać.
-To ja już pójdę- Usłyszałam głos Kate. Co? Zostawia mnie tu samą.
-Jasne, zadzwoń do jej mamy czy coś.-Zaproponował Louis. Poczułam, że gdzieś mnie ciągnie. Stałam jak słup i nigdzie się nie wybierałam. Wziął mnie na ręce. Po chwili postawił mnie na ziemi i odwiązał szalik z oczu. Zobaczyłam te jego piękne oczy...Nie! Stop!! Ogarnęłam się i spojrzałam na niego zabójczym
wzrokiem.
-No już się nie gniewaj, chciałem żeby fajnie wyszło.-Szłam powoli w jego stronę, a on się cofał. Po chwili przybliżył się do mnie i pocałował w policzek. Ja w zamian kopnęłam go w klejnoty.
-Ałajć, to cios poniżej pasa.-Nie zwróciłam na niego uwagi. Jakimś cudem miałam w kieszeni nożyk. Wyjęłam go i zaczęłam rozcinać jakiś materiał, którym zawiązali mi ręce. Po chwili udało mi się to, ale ktoś złapał mnie od tyłu.-Porozmawiasz ze mną?-Zapytał.Pokiwałam głową na "nie".
-Dobrze więc.- Z powrotem zawiązał mi ręce. Dodatkowo zrobił to samo z nogami. Musiałam usiąść na trawie(zapomniałam wspomnieć, że znajdujemy się na tej łące z wodospadem). Oczywiście Louis usiadł obok mnie. 
-Zdejmę ci taśmę z buzi, ale pod jednym warunkiem. Nie będziesz się unosiła, zgoda?-Zgodziłam się ruchem głowy. Zerwał mi powolutku taśmę. Gdy już to zrobił wydarłam się.
-Odwiąż mi ręce i nogi! Chcę wracać do domu!-Moje oczy napełniły się łzami. Tak, umiałam płakać na zawołanie, a to były sztuczne łzy. Louis dał się nabrać.
-No nie płacz. Porozmawiaj ze mną, proszę.-Powiedział i odwiązał mi ręce.
-A nogi?-Zapytałam.
-Nóg ci nie odwiąże, a nożyk zabrałem. Jeszcze byś mi uciekła.-Powiedział,a ja spojrzałam na niego z nienawiścią.
-Nienawidzę cie!-Wykrzyknęłam i odwróciłam wzrok.
-Za to ja cię kocham i jesteś moją dziewczyną.
-Ach, to. Zapomniałam powiedzieć, że zrywam z tobą.
-Dobrze, ale przynajmniej mnie wysłuchaj.-Zrobił błagalną minę.
-Ech...masz 5 minut.-Powiedziałam, a on zaczął mówić.
-Kiedyś mieliśmy taką sytuację, że dziewczyna nie wiedziała kim jesteśmy, więc powiedzieliśmy jej o tym. Na następny dzień zachowywała się jak psychofanka: wyrywała nam włosy, a następnie je sprzedawała i w ogóle. Chcieliśmy się jej pozbyć, ale zawsze wracała. Pewnego dnia dowiedzieliśmy się, że miała wypadek. Nie jesteśmy jacyś okrutni,ale nawet cieszyliśmy się z tego. W końcu mieliśmy spokój, od tamtej pory przyrzekliśmy sobie, że jak jakaś dziewczyna pozna nas jako zwykłych nastolatków, to dowie się o nas dopiero jak jej powiemy. Przepraszam jeśli cie zraniłem.-Powiedział. Byłam w szoku. Wstałam i poszłam w stronę domu. Ach, zapomniałam wspomnieć, że kiedy Lou opowiadał odwiązałam sobie nogi. Wracając,
szłam w stronę domu, aż nagle Lou objął mnie od tyłu. Odwróciłam się do niego przodem i lekko się uśmiechnęłam. Louis przybliżył swoje usta moich. Odwzajemniłam pocałunek, po chwili całowaliśmy się już bardzo namiętnie. Nagle usłyszałam krzyk.
-Louis, jesteś tu?-Momentalnie się od siebie oderwaliśmy. Okazało się, że to ta sama osoba co nakrzyczała na mnie w szkole.
-Pola, co ty tu robisz?-krzyknął Lou.
-Em..kto to?-Zapytałam Louisa.
-Przyjaciółka, bardzo bliska przyjaciółka.-Przedstawiła się Pola.
-To co tu robisz?-Ponownie zapytał Louis.
-Przyszłam się z tobą zobaczyć.-Powiedziała podchodząc bliżej.
-Nie mam dzisiaj czasu, przepraszam, pa.-Pocałował ją w policzek.
-No cóż, to pa.-powiedziała do Lou.- Cześć-Powiedziała do mnie ze sztucznym uśmiechem.
-Cześć.-Powiedziałam tak samo.
-To co skarbie, jedziemy?
-Do kąt? -zapytałam.
-Do mnie? Chyba, że masz coś przeciwko.
-Nie, możemy jechać.
-Cudownie-Powiedział i ponownie pocałował mnie w usta.-Chodźmy.
Gdy dojechaliśmy do niego była 19.
-Jejku, jak późno. Chyba powinnam jechać do domu. Wybacz.
-No okey. Zawiozę cię.-Zaproponował.
-Dobrze.
Wsiedliśmy w samochód. Po chwili byliśmy już pod moim domem.
-Dobranoc.-powiedziałam.
-Słodkich snów.-rzekł. Pocałowaliśmy się. Trwało to dobre 5 minut.-Em.. to cześć.-Pożegnał się z wielkim uśmiechem.
-Cześć.-odpowiedziałam i poszłam do domu. Postanowiłam, że jutro spotkam się z chłopakami.

______________________________________________________________________________
Dziękuję za tyle wyświetleń. Jesteście kochani. Postaram się dodawać nowe rozdziały codziennie, albo co dwa dni. Nie licząc niedzieli, bo wtedy mam dzień wolnyxD. Proszę piszcie komentarze. ;***

Patt_^^

czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział 8

Zobaczyłam Louisa.
-Co ty tu robisz?-Zapytałam.
-Chciałem cię zobaczyć-Uśmiechnął się- Mogę wejść?
-Jasne?- Powiedziałam i wpuściłam go do środka. Wydawał się spięty. Co chwilę spoglądał na mnie jakby się czegoś bał.
-O co chodzi?-Spytałam.
-Ale, o co ci chodzi?-Zapytał zdziwiony.
-No przecież widzę. Jesteś zdenerwowany. Powiesz o co chodzi?
-To nic takiego.-Nie chciał drążyć tematu.
-Chcesz coś do picia lub jedzenia?-Spytałam.
-Nie, dziękuję. Naomi?
-Słucham.-Nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
-Przejdziemy się do lasu?
-Em... wiesz ja...nie lubię być w lesie jak jest ciemno.-Była 17, a zaczynało się ściemniać o 19, więc trochę sie bałam.
-To może pójdziemy na tą łąkę co przedtem?
-Dobrze.-Zgodziłam się.-Wezmę telefon i możemy iść. -Wzięłam telefon i napisałam krótką notatkę do Klary.
"Hej Skarbie, wyszłam, będę wieczorem, pa. Naomi xx."
Odwróciłam się i zauważyłam Louisa.
-Do kogo karteczka?-Zapytał. Chyba myślał, że do jakiegoś chłopaka.
-Do przyjaciółki. To co ,idziemy?
-Jasne, czekam tylko na ciebie.-Uśmiechnęłam się. Louis zrobił sztuczny uśmiech i wyszliśmy.
-Zapraszam do mojego auta.-Powiedział i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Sam usiadł za kierownicą.
-Gotowa?-Zapytał.
-Oczywiście. Jedźmy już.-ruszyliśmy. Louis się nie odzywał.
-Obraziłeś się na mnie?-Zapytałam ze smutną miną.
-Nie, po prostu się zamyśliłem.
-Aha. Daleko jeszcze?
-Nie, może włączymy radio.
-Dobrze-zgodziłam się.
*Oczami Louis'a*
Ale się denerwuje. Mam zamiar powiedzieć jej coś ważnego. Włączyła radio.
-Może coś zaśpiewasz?-Zaproponowałem.
-Nie, ja mam okropny głos, a może ty?-Kurczę, nie mogę zaśpiewać, bo rozpozna mój głos.
-Nie, a też fałszuję.-Słuchaliśmy muzyki w ciszy.-Jesteśmy.
Uśmiechnęła się do mnie, a ja to odwzajemniłem, ale chyba wyszedł jakiś grymas. Naomi zaczęła się śmiać.
-Z czego się śmiejesz?-Spytałem udając oburzonego.
-Z twojego uśmiechu.
-Przestań, obrażasz mnie.-Udałem obrażonego.
-Przepraszam, nie obrażaj się już.
-No dobrze, ale następnym razem nie będzie tak łatwo.-Powiedziałem.
-Hahaha, jakoś przetrwam. Chodź. -Pociągnęła mnie za rękę.
-Gdzie?-Spytałem.
-Zobaczysz.-Powiedziała i rzuciła mnie na ziemie, a ona upadła na mnie. Zaczęła się śmiać.
Przewróciłem ją na trawę, a sam położyłem się na niej. Przestała się śmiać.
-I kto się teraz śmieje?-Zapytałem z chytrym uśmiechem. Trzymałem jej ręce własnymi, a nogami nie mogła się bronić. Pocałowałem ją w usta i trochę je oddaliłem, dając jej prawo wyboru. Przyłożyła swoje usta do moich i zaczęliśmy się namiętnie całować. Gdy oderwaliśmy się od siebie powiedziałem:
-Naomi znamy się krótko, ale wiem, że cię kocham. Czy będziesz moją dziewczyną?- Zapytałem ze strachem w oczach.
*Oczami Naomi*
Zapytał czy będę jego dziewczyną?? O kurczę.
-Tak.-Powiedziałam tylko i zobaczyłam jak Louis oddycha z ulgą. Przybliżył swoje wargi do moich i znów zaczęliśmy się całować. Nagle zadzwonił telefon Louisa.
-Odbierz-powiedziałam. Wyjął telefon z kieszeni i zaczął rozmawiać. Cały czas się na mnie patrzył.
-Halo..cześć Liam...o której...jasne zaraz będę...cześć.-Rozłączył się-Przepraszam cię, ale muszę lecieć. Chodź odwiozę cię.
-Dobrze.-Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy.
-Ej, zwolnij.-Powiedziałam. Louis pędził jak wariat.
-Nie mam czasu.
-Zwolnij natychmiast!-Wydarłam się na niego. Ale nie reagował.-Zatrzymaj się.-powiedziałam spokojnie.
-Co?-Nie usłyszał?
-Zatrzymaj się-krzyknęłam. Zatrzymał się, a ja wysiadłam.
-Gdzie idziesz? Wsiadaj.
-Idę do domu. Idąc pieszo będę bardziej bezpieczna.
-No przepraszam. Będę jechać wolno. Wybacz.-Zrobił smutną minę.
-Eh...no dobrze, ale masz mnie słuchać.-Byłam całkiem poważna.
-Dobrze, wsiadaj.-powiedział spokojnie. Gdy usiadłam pocałował mnie w usta. Nie protestowałam.
-Jedźmy już.-Pogoniłam go.
-Jasne.-Uśmiechnął się do mnie promiennie.
Po kilku minutach byliśmy pod moim domem. Louis otworzył mi drzwi od samochodu i poszliśmy pod drzwi od domu a ja szukałam kluczy. Louis tylko przewrócił oczami, ale nic nie mówił. W końcu znalazłam klucze i już chciałam otworzyć drzwi gdy Lou powiedział:
-Będę tęsknił, papa.-I pocałowaliśmy się namiętnie w usta. -To ja będę już leciał, pa.-powiedział gdy się od siebie oderwaliśmy.
Gdy odjechał otworzyłam drzwi od domu i weszłam do środka.
Najwidoczniej Klara jeszcze nie przyszła, pomyślałam. Jest 19. Wzięłam kartkę, którą przedtem napisałam do Klary i wyrzuciłam ją do kosza. Postanowiłam zrobić sobie maraton filmowy z sagą zmierzch.
Miałam wszystkie płyty na DVD, więc włączyłam je o oglądałam. Były strasznie długie. Podczas ostatniej części przyszła Klara.
-Cześć, co oglądasz?-Zapytała.-A, zmierzch.
-Nom, gdzie się podziewałaś?
-Byłam u Susan, mojej kumpeli ze studiów.
-Aha, która godzina?
-23:55. A ty jutro idziesz do szkoły?
-Tak, powinnam iść już spać. Mogłabyś jutro wskazać mi drogę do szkoły?
-Jasne, ja o 8:30 idę do Susan,więc możesz iść ze mną, bo to w tym samym, kierunku.
-Dobrze, idę spać, pa.
Poszłam do pokoju, później do łazienki. Ubrałam się i poszłam spać.
*Poranek*(poniedziałek)
-Wstawaj Naomi.Masz szkołę!
-Już wstaje.-powiedziałam i poszłam do łazienki się ogarnąć. Ubrałam przyzwoity strój i zeszłam na dół.
-Hej Klara. Jestem gotowa,idziemy?
-Tak, masz.-Rzuciła mi jakąś kanapkę.-To do szkoły. A tu masz na teraz.-Dała mi jabłko.
-Aha, dzięki. Idziemy?
-Tak, załóż kurtkę i buty.
-Jestem gotowa-Zawołałam gdy zrobiłam to o co mnie prosiła.
-To chodź.-wzięłam plecak i szłam obok niej.-Wiesz,że w szkole do której idziesz będzie się uczył zespół one direction. Jak ja ich kocham. Chciałabym ich poznać.-Zamyśliła się.-O to tutaj.-Wskazała ręką na budynek.To ja już idę, pa.
-Pa.-powiedziałam i poszłam w stronę budynku, myślałam o Klarze. Oddaliłyśmy się od siebie. Teraz nawet się razem nie śmiejemy. Ona ma 19 lat! Zachowuje się jakby była moją matką. To okropne! Ciekawe czy będziemy jeszcze kumpelkami. Ona ma teraz Susan. Zamyśliłam się i wpadłam na jakąś dziewczynę.
-Jejku, przepraszam. Nic ci nie jest?
-Nie. Nic się nie stało. Ty jesteś ta nowa?-Zapytała dziewcyna.
-Tak, jestem Naomi. A ty?
-Kate, miło mi cię poznać.
-Mi też. Wybacz, ale muszę iść do dyrektora.-powiedziałam i odeszłam w stronę gabinetu.
Gdy tam weszłam zobaczyłam młodego człowieka. Miał góra 30 lat. Nie, to nie może być dyrektor! Przecież dyrektorzy są starzy.
-Dzień dobry.-powiedziałam.
-Dzień dobry, ty jesteś Naomi?
-Tak, a pan jest dyrektorem?
-Tak, więc masz wszystkie dokumenty?
-Eh..tak jasne.-Dałam mu dokumenty.
-Możesz iść.-powiedział.
-Do widzenia.-powiedziałam i wyszłam z klasy. Poszłam w kierunku mojej szafki. Otworzyłam ją i włożyłam do niej potrzebne rzeczy.
-Cześć, znów się spotykamy.-powiedziała Kate.
-Tak, to chyba przeznaczenie.-Zaczęłam się śmiać. Nagle usłyszałam jakieś piski dziewczyn. Obróciłam się i zobaczyłam...w zasadzie tylko dziewczyny.
-Czemu one tak piszczą?-Zapytałam Kate.
-No jak to czemu? Przyszli chłopcy z 1D.
-1D?-Zapytałam zdezorientowana.
-No tak 1D, czyli one direction. Nie słyszałaś o nich?
-Coś słyszałam, ale tylko raz czy dwa.
-Aha, uczą się tu od dwóch lat, a jeszcze nigdy nie powiedziałam do żadnego z nich nawet"cześć".-zasmuciła się.-Mają tyle fanek, że mnie nie zauważają.
-Smutne, masz może ich zdjęcie czy coś?-Zapytałam dziewczynę.
-Tak, jestem ich wielką fanką więc mam ich wiele zdjęć.-Pokazała mi jedno, a ja zmarłam.
Na zdjęciu byli...

środa, 18 kwietnia 2012

Rozdział 7

Zobaczyłam GO. A mianowicie mojego byłego chłopaka.
-Co ty tu robisz?-Zapytałam.
-Chciałem cię odwiedzić, możemy pogadać?
-Za mną.- Dawid był jednym z chłopaków, którzy zerwali ze mną, a nie ja z nimi. Za nim najbardziej płakałam. Ale już mi przeszło i ...nie mam pewności 100%, ale chyba zakochałam się w...Louisie. Tak wiem, znamy się kilka dni, ale i tak czuję do niego coś więcej niż przyjaźń. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Dawida.
-Słuchasz mnie??
-Co? Zamyśliłam się. Co mówiłeś?
-To, ze chciałbym do ciebie wrócić. Czy mam jakąś szansę?-Spytał z nadzieją.
-Hm...nie! I nigdy nie będziemy razem. Nigdy! A teraz wynoś się z mojego mieszkania! -Mogłam mówić swobodnie, bo nie było tu moich rodziców.
-Ale, ja cię kocham!! Wybacz mi skarbie!
-Nie mów tak do mnie.-powiedziałam już spokojnie.
-A jak mam mówić? Jesteś miłością mojego życia. Wybacz mi.
-Wybaczam.-Powiedziałam i w tym momencie zadzwonił telefon. Odebrałam nie zwracając uwagi na przyglądającego mi się z błaganiem Dawida.
Spojrzałam na wyświetlacz. Louis.
-Hej, co tam?-Przywitałam się po angielsku.
-Co ty zrobiłaś Niall'owi? Chodzi przybity od kąt wrócił.
-To wy mieszkacie razem?
-Nie po prostu mieszkamy obok siebie i często się spotykamy. To co mu zrobiłaś?
-Nic, pocałował mnie, a ja mu powiedziałam, że go nie kocham.-Usłyszałam przerywany głos, pewnie Louis gada z Niallem.
-Zaczekaj chwilkę.-powiedział do mnie. Po chwili odezwał się.-A w kim się zakochałaś?
-Co? W nikim.
-Niall powiedział, że mówiłaś, że kochasz innego.
-Oj tam, nie ważne. Daj mi do telefonu Niall'a.
-Halo?-Odezwał się Niall.
-Hej, proszę cię, przestań chodzić przybity.
-Łatwo ci mówić.
-Ale ja nie chcę,żebyś przeze mnie był smutny.
-Nie przejmuj się. Muszę kończyć masz Louisa do telefonu.
-Okey, czekam.
-No i?-Zapytał Louis.
-Mam dla ciebie misję.
-Słucham.
-Musisz jakoś sprawić żeby Niall się przynajmniej zaśmiał. Dasz radę?
-A wątpisz? Dobra kończę, pa.
-Papa.-Rozłączyłam się.
Dotarło do mnie, że mam przed sobą Dawida.
-Kto dzwonił?-Spytał.
-Ktoś-odparłam mało uprzejmie.
-Więc wybaczyłaś mi?-Wrócił do tematu.
-Tak. Wybaczyłam, ale to nic nie zmienia. A teraz wyjdź.
-Dobrze, nie będę przeszkadzać. Dobrze, że chociaż mi wybaczyłaś. A co do prezentu to jest też ode mnie.
-Co?Jakiego prezentu?
-Dowiesz się, pa. -I wyszedł.
Poszłam do rodziców.
-Hej skarbie.-przywitała się mama-mamy dla ciebie niespodziankę.
-Nie mogę się już doczekać.
-To choć.-poszliśmy do samochodu.
-Gdzie jedziemy?-Spytałam.
-Zobaczysz. To niespodzianka.-odezwał się tata.
Podjechaliśmy pod jakiś duży dom.
-I jak podoba się?
-Dajecie mi w prezencie bez okazji DOM?!?
-To prezent na twoje 18 urodziny, ponieważ wiemy, że chcesz w domu prywatność. I jeśli się zgodzisz Klara będzie mieszkać z tobą. Dobrze?
-Oczywiście.
-Hej Naomi.-Powiedziała Klara wychodząc z domu...Klara??Ale co ona tu robi?
-Cześć. Co tu robisz?
-No mam mieszkać, przecież się zgodziłaś.
-No tak, ale co robisz tu TERAZ.
-Chciałam się przywitać. Choć pozwiedzać.
-To my już jedziemy, masz tu ciuchy.-Rodzice podali mi walizki.
-Dziękuję, powiedziałam i rzuciłam się na szyję każdemu z nich.
-Już nie przesadzaj. Pa.-Powiedziała mama i odjechała razem z tatą.
-Co u Ciebie?-Spytała mnie przyjaciółka.
-Em...zakochałam się.
-Opowiadaj.-Zachęcała Klara.
-Tylko wejdźmy. Wezmę walizki, a ty idź już do środka.
-Ok.-Poszłam do domu. Wyglądał wspaniale. Weszłam do mojego nowego pokoju. Był dokładnie taki sam jak w poprzednim domu(tym w Londynie). Odłożyłam rzeczy i poszłam do Klary.
-Hej, to co opowiesz mi o tym chłopcu?
-Jestem troszkę zmęczona. Jest 22:30.
-No dobrze. Chodźmy spać, a rano wszystko mi opowiesz.
-Jasne, wiesz może gdzie znajduje się moja nowa szkoła?
-Tak, a kiedy do niej idziesz?
-W poniedziałek, będziemy chodzić do niej razem?
-Nie, ja jestem na studiach.
-Co ile ty masz lat?
-19, nie wiedziałaś?
-Myślałam, że 16.
-Oj, dużo się pomyliłaś, ale dziękuję.
-Proszę, idę spać pa.
-Papa.
Weszłam do pokoju, wyjęłam swoją piżamę i poszłam się umyć. Jedyne co zmieniło się w łazience to to, że obok prysznica jest wanna. Świetnie, relaksująca kąpiel. Nie wiem czy mama czyta mi w myślach ,ale znalazłam na półce prezent dla mnie. Były to liście róż i karteczka na której pisało:"Zrelaksuj się. Dom jest twój. Mama xx.". Jejku, kocham ją. Nalałam sobie wody do wanny. Dodałam płynu,żeby była piana i posypałam całą wannę płatkami róż. Weszłam do niej i zobaczyłam taką jakby kreskę w ścianie na przeciwko. Postanowiłam,że sprawdzę to później. Siedziałam w tej wannie z pół godziny. Gdy wyszłam ubrałam się i związałam włosy w kitkę. Doszłam do ściany aby zobaczyć tą rysę. Okazało się że to taka jakby tajemnicza skrytka. Otworzyłam ją, a w środku było mnóstwo alkoholu i karteczka od taty, na której pisało: "To dla ciebie. Prezent na osiemnaste urodziny. Wszystkiego najlepszego, skarbie. Tata."
Oj, czyli jeszcze nie mogę tego pić. Haha. Może później, teraz idę spać. Weszłam pod kołderkę i po chwili, zasnęłam.
*Poranek*(niedziela)
 Wstałam o 8 i poszłam się ubrać i uczesać. Gdy to zrobiłam zeszłam do kuchni. Uświadomiłam sobie, że to mój nowy dom i ze rodziców już tu nie będzie. Zrobiło mi się smutno. Nagle zadzwonił mój telefon. Liam.
-Cześć Liam.-Przywitałam się.
-Tutaj Danielle. Pamiętasz mnie?
-Jasne, co u ciebie?
-Jestem u chłopaków i wpadliśmy na pomysł, żeby cie odwiedzić. Zgadzasz się?
-Hm.. dobrze, a kiedy?
-Może być za 10 minut?
-Tak szybko...no dobra.
-Okey, papa.
-Chwila!-Zawołałam, bo przypomniało mi się, że mam nowy dom.
-Tak?-Spytała.
-Ale ja jestem w innym domu.
-Co? Gdzie?-Podałam jej adres.-Aha, to będziemy za 15 minut, pa.-Rozłączyła się.
Szybko zjadłam śniadanie, czyli kanapkę z serem. Usiadłam na kanapie, przed telewizorem i oglądałam "Saga zmierzch-przed świtem, część I" gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Przede mną stało pięciu chłopaków i jedna dziewczyna. Przypomniało mi się o Klarze. Zadzwonie do niej,postanowiłam.
-Cześć.-przywitałam się.
-Hej, co tam?-Zaczął Liam.
-Nic ciekawego, wchodźcie, a ja idę gdzieś zadzwonić.
Wzięłam telefon i wybrałam numer Klary.
-Halo, coś się stało?-Zaczęła.
-Nie. A tak w ogóle to gdzie jesteś?
-U koleżanki, będę  wieczorem. A co?
-Nic. Tylko chciałam ci przedstawić moich przyjaciół.
-Może innym razem. Muszę kończyć papa.-Pożegnała się.
-Pa.-Odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Poszłam z powrotem do przyjaciół.
-Do kogo dzwoniłaś?-Zapytał Louis.
-Do przyjaciółki. Em...co robicie?-Zwróciłam się do Niall'a i Zayn'a, którzy grzebali w mojej lodówce.
-Niall poczuł się głodny, więc postanowiliśmy coś przekąsić.-Powiedział Zayn.
-Ale nic tu nie masz.-Powiedział Niall.
-Ponieważ dopiero wczoraj się tu wprowadziłam.
-Właśnie, jak to się stało, że mieszkasz w tym domu?-Zaczęła Danielle.
-To mój prezent na osiemnaste urodziny, od rodziców. Urodziny mam za kilka miesięcy, ale rodzice domyślili się, że chcę więcej prywatności.
-Ciekawe do czego.-Zastanawiał się Harry.
-Na pewno nie do tego o czym myślisz.
-Aha.-powiedział zrezygnowany.
-To co robimy?-Zapytałam.
-Może usiądziemy?-Zaproponował Zayn.
-Dobrze. Niall skąd ty to masz?-Zapytałam blondyna, który miał w ręce gitarę Klary.
-Znalazłem, czemu nie powiedziałaś, że umiesz grać?-Dodał z wyrzutem.
-Bo nie umiem to mojej współlokatorki.
-Oj, chyba się nie pogniewa.-Powiedział i zaczął grać,a chłopcy śpiewali.
Najpierw śpiewał Liam. Śpiewając patrzył na Danielle.
- You're insecure
Don't know what for
You're turning heads when you walk through the do-o-or
Don't need make-up
To cover Up
being the way that you are is eno-o-ough.
Później śpiewał Harry patrząc na Louisa, co mnie trochę zdziwiło.
-Everyone else in the room can see it
Everyone else but you-u.
Następnie był refren, który śpiewali wszyscy. Louis śpiewał tak jakby kierował swoje słowa tylko do mnie.
- Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful!
If only you saw what I can see
You'll understand why I want you so desperately
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, you're beautiful!
Kno-o-ow
That's what makes you beautiful!
Nadszedł czas na zwrotkę, którą śpiewał Zayn.
-So c-come on
You got it wrong
To prove I'm right I put it in a so-o-ong
I don't know why
You're being shy
And turn away when I look into your e-e-eyes....
Później był refren i solówka Harrego. Gdy skończyli śpiewać Niall odniósł gitarę do pokoju Klary i rozmawialiśmy. Wygłupialiśmy się kilka godzin.
-Jejku już 16, muszę się zbierać-powiedziała Danielle.
-No my też-powiedział Niall.
-No to pa.-pocałowałam każdego w policzek.
 Gdy wyszli weszłam po schodach do mojego pokoju i spakowałam książki na jutro. Jak ja sobie poradzę w szkole?? Przecież jest październik, a ja dopiero dołączę. Kiedy skończyłam rozmyślać zeszłam na dół, nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam...

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Rozdział 6

Staliśmy przed restauracją, ale nie taką zwyczajną tylko bardzo..wystrojoną i widać było, że jest tu drogo.
-Niall, wiesz tu jest trochę drogo, może chodźmy gdzieś indziej?
-No coś ty, ja cię zaprosiłem to ja stawiam. A tu wcale nie jest tak drogo.
-No dobrze.-powiedziałam niepewnie, a Niall uśmiechnął się do mnie.
*Oczami Niall'a*
Czy to możliwe żeby mnie nie znała? Czy może tylko udaje. Hm...chciałbym aby mówiła prawdę. Dobrze,że te dziewczyny w parku nie podeszły do mnie, bo by się wydało. Weszliśmy. Naomi chciała usiąść,ale delikatnie dałem jej znak żeby szła za mną.
-Poczekaj na mnie chwilkę.-poprosiłem i poszedłem do kierownika.
-Dzień dobry, jestem Niall Horan. Dzwoniłem do pana w sprawie stolika, który będzie miał najwięcej prywatności. Mógłby wskazać pan mi drogę do niego.-Uśmiechnąłem się.
-Tak oczywiście. Proszę za mną.
-Dobrze, tylko pójdę po osobę towarzyszącą.
-Dobrze.- Usłyszałem i odszedłem. Doszłem do Naomi i powiedziałem:
-Chodź ze mną.- Kiwnęła głową i poszliśmy do kierownika.
-Już jestem, więc gdzie mamy iść.-Zapytałem go.
-Za mną proszę.- Szliśmy za nim do zasłoniętego żaluzjami stolika, który na prawdę dawał nam max prywatności.-Zapraszam, zaraz przyjdzie kelnerka, do widzenia.
-Dziękujemy.
-Przepraszam, gdzie tu jest toaleta-zapytała dziewczyna.
-Tam na prost i ostatnie drzwi na prawo.-Oznajmił kierownik.
-Dziękuje-powiedziała i odeszła.
Po chwili przyszła kelnerka.
-Dzień dobry, jestem Susan i będę dziś państwa obsługiwać.-Spojrzała na mnie.-Czy ty jesteś Niall Horan??
Tak to ty. Podpiszesz mi coś? Proszę.
-Jasne, ale nie mogę dziś i proszę zachowuj się tak jakbyś mnie nie znała, bo jestem tu z dziewczyną, która nie zna One Direction. Przyjdę tu jutro o 15, dobrze?
-Oczywiście, ale jak można nie znać One Direction.
-Mam zamiar się dowiedzieć. O idzie tylko ani słowa.
-Oczywiście.-Naomi dosiadła się.-To co podać?
*Oczami Naomi*
Gdy wróciłam do stolika widziałam jak Niall rozmawiał z kelnerką. To nic takiego. Pewnie niecierpliwiła się, bo mnie nie było, a ona musi podać mi coś do jedzenia.
-To co podać?-zapytała.
Niall spojrzał się na mnie pytająco.
-Dla mnie sałatkę i sok pomarańczowy -powiedziałam.
-A dla pana?
-Poproszę... rybę.
-Dobrze.-Powiedziała i odeszła.
-Więc, nie spotkałem cię jeszcze w Londynie, długo tu mieszkasz?
-Nie, tylko kilka dni. Przeprowadziłam się tu z Polski.
-Polska, słyszałem coś o niej, podobno są tam najpiękniejsze dziewczyny na świecie. Plotka okazała się prawdą.-Zarumieniłam się.
-Dziękuję.
-Znasz może kogoś sławnego z Anglii?-Spytał.
-Tak, Selene Gomez, Demi Lovato, Lady Gage i Miley Cyrus. Czytałam trochę o innych w gazecie, ale one są moimi idolkami, szczególnie Selena. A twój idol to kto?
-Hm.. Justin Bieber.
-Aha. Słyszałam coś o nim, ale moje koleżanki raczej za nim nie przepadają. Znaczy tylko te z Polski, Klara, czyli moja przyjaciółka z Londynu go lubi.
W tym momencie przyszła kelnerka z naszymi zamówieniami.-Proszę, smacznego. Jakbyście czegoś potrzebowali to wołajcie.
-Dziękujemy.-Powiedział Niall, ja się tylko uśmiechnęłam. Kelnerka odeszła. Chwilę jedliśmy w ciszy.
-Mam dla ciebie niespodziankę.-Zapowiedział.
-Nie mogę się doczekać.
Uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam.
Gdy zjedliśmy i Niall zapłacił, wyszliśmy na zewnątrz.
-To teraz niespodzianka. Poznasz moich znajomych.
-Okej...ale są mili?-Zapytałam z lękiem.
-Tak, to idioci.-zaśmiał się.
-Przestań, nie mówi się tak o kumplach.
-Dobrze, już dobrze.
*oczami Niall'a*
Usłyszałem dźwięk telefonu.
-Przepraszam cię na chwilkę.-Zrobiłem przepraszającą minę.
-Jasne, odbierz-uśmiechnęła się.
Poszedłem trochę w bok i odebrałem.

-Cześć Liam.
-No cześć, kiedy przyjdziesz z tą dziewczyną?
-Za chwilę będziemy, ale ona-Zniżyłem głos do szeptu.-nie zna One Direction i chcę aby tak zostało, jasne?
-Łał, ale ci się trafiło.
-Hahah, muszę kończyć, narka.
-Dobra, cześć.

Podszedłem do Naomi.
-Hej, dzwonił mój kumpel i pytał się kiedy przyjdziemy.
-Aha, no to chodźmy.
*Oczami Naomii*
Doszliśmy do jakiegoś hotelu.
-Em.. spotkam ich w hotelu?
-Tak.
-No dobrze...idziemy?-Spytałam
-Tak.-Powiedział. -Choć.
Weszliśmy do środka. Recepcjonistka powiedziała nam gdzie iść. Stanęliśmy pod drzwiami do ich pokoju. Wydobywał się z niego straszny hałas.
-Tak, to na pewno ich pokój-powiedział chłopak.
-Troszkę głośno się bawią.
-Oni tak zawsze.-Zaśmiał się,a ja z nim.
Zadzwoniliśmy dzwonkiem do drzwi.
-Kto tam?- Krzyknął znajomy głos. Hm..znajomy, tylko kto??
-Niall, otwieraj!
Drzwi zostały otworzone, ale ja miałam wejść później.
-No i gdzie ta twoja dziewczyna?-Zapytał ktoś.
-Em..to nie jest moja dziewczyna tylko...przyjaciółka.
-No to gdzie jest ta twoja przyjaciółka??
-Tutaj, poznajcie Naomi!-Krzyknął Niall, a ja w tym momencie weszłam.
-To ty??-Zdziwił się Zayn.
-Co ty tu robisz?-Krzyknął Liam.
-Hej Naomi.-Powiedział słodko Louis. Uśmiechnęłam się.
-To wy się znacie?- Zapytał Niall.
-Chyba nie wszyscy.-Powiedział..Harry?
-Właśnie, cześć jestem Naomi.-Przedstawiłam się i podałam mu dłoń.
-A ja Harry.
-Ej, a z nami to już się nie przywitasz?-Wtrącił Louis.
-No jasne, że się przywitam. Cześć Louis, Zayn i Liam.-Pomachałam do nich.
-A buziaczek w policzek?-Spytał z nadzieją Louis.
-Hm...nie.
-Wredna jesteś-Zignorowałam go.
-To co robimy?-Zwróciłam się do Niall'a.
-Em...może jakieś filmy?
-Super.-Uśmiechnęłam się do niego słodziutko. A on to odwzajemnił.
-Ej, gołąbeczki, a my co będziemy robić?-Zapytał Zayn.
-My możemy iść do domu.-Powiedział Harry.
-Co? Do domu, Niall mówił, że mieszkacie tutaj.- Spojrzałam z wyrzutem na Nialla.
-No przepraszam.
-Wybaczam.-Powiedziałam.
-To co idziemy?-Zwrócił się do pozostałych Liam.
-Zostańcie.-poprosiłam.
-Ja jej nie odmówię.-Powiedział Louis.-Hazza zostaniesz ze mną?- Zrobił słodkie oczka.
-No oczywiście Lou.-Zgodził się Harry.
-To my chyba też zostaniemy, co?-Spytał Liam Zayn'a.
-Jasne.
-Zadzwonię po Danielle.-Dodał Liam.
-Danielle, kojarzę to imię-Powiedziałam.
-To ta dziewczyna z parku.-podpowiedział mi Liam.- Jest moją dziewczyną.
-Aha.-Uśmiechnęłam się.-Idziemy oglądać te filmy?-Zapytałam Niall'a.
-Oczywiście. Zapraszam.-Poszliśmy do pokoju, w którym znajdował się telewizor plazmowy, a na przeciwko niego wielka kanapa i dwa fotele po bokach. Wszyscy poszli z nami.
-Gdzie tu jest toaleta?-Spytałam.
-Zaprowadzę cię. -krzyknął Louis.
-Dobrze.-zgodziłam się. Okazało się, że jest ona na piętrze. W drodze Lou spytał.
-Jesteś z Niall'em na poważnie?
-To tylko kolega. Spotkaliśmy się raz i zaprosił mnie na randkę. A co zazdrosny jesteś?
-A wiesz, że tak? Jesteś cudowna i kocham cię.-Powiedział,a mnie zamurowało. Stałam tak dłuższą chwilę.- Powiesz coś?
-Gdzie jest ta łazienka?-Spytałam.
-Tam-powiedział z niechęcią wskazując drzwi.
Weszłam do nich i szybko spojrzałam na siebie w lustrze. Co za koszmar,pomyślałam. Czym prędzej ogarnęłam włosy i pomalowałam się. Zeszłam do pokoju, w którym siedzieli chłopcy. Było wolne tylko jedno miejsce. Usiadłam więc. Z jednej strony miałam Niall'a, a z drugiej Louisa. Ten drugi wcale się do mnie nie odzywał. Rozmawiałam z Niall'em, prawie nie oglądając filmu. Nagle spojrzałam na zegarek. 20:10.
-Jeny, jak późno, muszę się zbierać.-Powiedziałam.
-Odwiozę cie.-Zaproponował Niall.
-A my jedziemy do naszych domów. Wypiszemy się i juz nas nie ma.-powedział Liam. Przypomniało mi się o Danielle.
-Liam, Czemu Danielle nie przyszła?-Zapytałam.
-Ma gości- powiedział spokojnie.
Pożegnałam się z Liamem, Harrym, Zaynem i ...Louisem. Podeszłam do niego.-No to cześć.-powiedziałam.
-Cześć.-powiedział i pocałował mnie w policzek.
Wyszłam z Niall'em. Jechaliśmy w ciszy. Zatrzymał się przed moim domem. Wysiadł i otworzył mi drzwi. Ale dżentelmen ,pomyślałam. Gdy byliśmy przed drzwiami powiedział.
-Pa Naomi.- I pocałował mnie w usta. Oderwałam się od niego.
-Wybacz Niall, ale ja kocham kogoś innego.
-Aha.-Zrobił smutną minkę.
-Będziemy przyjaciółmi?-Zapytałam.
-Jasne.-Uśmiechnął się.- To do jutra,pa.-powiedział, pocałował mnie w policzek i odszedł.
Weszłam do domu i ujrzałam GO.

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 5.

Zobaczyłam łąkę, a dalej jeziorko i wodospad.
-Podoba ci się?-Zapytał Louis. Wyglądał na zmieszanego.
-Tu jest cudownie!- Powiedziałam.-Dziękuję.-I pocałowałam go w policzek.
-Em...proszę. Choć, muszę ci coś pokazać.-Powiedział i wziął mnie na ręce.
-Louis puszczaj mnie! Postaw mnie na ziemi!-Mówiłam wiedząc co zamierza. Ale on nie reagował i szedł ze mną do wody.-Proszę postaw mnie na ziemi!
-A co dasz w zamian?-Spytał i uśmiechnął się. Te jego oczy...są cudowne.-hej, żyjesz?-Ocknęłam się.
-Tak, żyję. A co masz na myśli?
-Może jakiegoś buziaczka w usta?- Zaproponował z uśmiechem.
-Hm...-Udałam, że muszę się zastanowić- chyba śnisz.
-No to nie.-Szybkim krokiem szedł przed siebie nie zwracając uwagi na moje protesty.
-Nie wyrywaj się tak bo cię puszczę, wprost do wody.
Przestałam się wiercić. Nagle zobaczyłam, że on idzie prosto w wodospad.
-Co ty robisz? Wracajmy!-wydarłam się na niego.
-Spokojnie.-Wszedł w wodospad i znaleźliśmy się w jakiejś jaskini.-I jak podoba się.
-Łał.. tu jest cudownie. -Spojrzałam na ścianę- Co tu pisze?-Zauważyłam napis "H.+L.+N.+Z.+L.=1D"
-Em...kiedyś sobie tak bazgrałem. Choć zaraz idziemy do kina jest 13:30.
-Tak, tyle, że jestem cała mokra!-Krzyknęłam dość głośno.
-No to druga niespodzianka. cieszysz się?
-Jaka, kupiłeś mi ubranie?-Zaśmiałam się.
Nie odpowiedział, szybko wróciliśmy na brzeg, a Louis poprowadził mnie w stronę jakiejś chatki.
-Tutaj mieszkasz?-Zapytałam.
-Nie, to taki domek na wakacje.
-Aha.-Nie zadawałam już więcej pytań.
-Wybierz coś dla siebie-powiedział, pokazując mi ogromną szafe pełną ubrań dla...kobiet.
-Skąd ty to masz?
-Kupiłem, często któryś z moich znajomych przyprowadza to jakąś dziewczynę, więc postanowiliśmy coś dla nich kupić.
-Mam nadzieję, że kiedyś ich poznam.
-Jasne-ucieszył się.-To ja idę, a ty się przebierz.
-Dobrze.-kiedy wyszedł wybrałam piękną żółtą sukienkę i ubrałam się w nią. Kiedy wyszłam Louisa nigdzie nie było.
-Ślicznie wyglądasz.-Powiedział ktoś od tyłu. Obróciłam się i zauważyłam Lou.
-Dziękuję, to jedziemy do tego kina?
-Jasne, choć.-Pojechaliśmy do kina i Louis kupił bilety na jakąś komedie romantyczną. Weszliśmy do sali i usiedliśmy na wyznaczonych miejscach.
-Wycisz telefon.-Przypomniał mi.
Film się zaczął. Poczułam się śpiąca więc oparłam swoją głowę o jego ramiona i w takiej pozycji trwaliśmy do końca filmu.
Kiedy już się skończył Louis odwiózł mnie do domu.
-No to cześć, odezwę się jeszcze.-powiedział.
-Dobrze, pa.
Weszłam do domu. W kuchni był mój brat i rodzice. Znów się kłócili. Nie usłyszeli mnie więc przybliżyłam swoje uszy do drzwi i nasłuchiwałam.
-Dobrze, pojedziesz do Polski, będziesz mieszkał z babcią, ale pod jednym warunkiem.-Zaproponowała mama.
-Jakim?-Zapytał Lukas.
-Musisz przynosić jej pieniądze. Jak znajdziesz sobie prace, to wyjedziesz.
-Dobra, dzwonie do Tomka.- Po chwili było słychać rozmowę jego z Tomkiem.(najlepszy kumpel Lukasa z Polski.)
-Cześć...potrzebuję pracy...nawet jutro...jasne...może być po prostu muszę znaleźć pracę...tak, wracam...to narka.-Rozłączył się-mam pracę. Jutro o 16 muszę zacząć. Wyjeżdżam dzisiaj o 20. Cześć.
Weszłam do kuchni.
-Hej. Co się stało?-Udałam, że nie wiem.
-Siema siora. Wyjeżdżam dzisiaj do Polski. Jedziesz ze mną?
-Nie, dzięki. Mi się tu podoba.
-Tak, widziałem.
-Niby co??
-Raczej kogo, tylko mi nie mów, że to tylko kolega.-Zaśmiał się i poszedł szykować na lot.
Ja też wyszłam. Poszłam na spacer. Zauważyłam park, więc pochodziłam po nim, a później usiadłam na ławeczce obok jakiegoś chłopaka w kapturze na głowie.
-Cześć-przywitałam się.
-Hej.-powiedział i zdjął kaptur. Zauważyłam, że ma blond włosy i wygląda nieziemsko.;P
-Czego słuchasz?-Spytałam widząc, że ma słuchawki w uszach.
-"One thing"- one direction
-Em...jakoś nie słyszałam o one direction- Zdziwił się- Jak się nazywasz?
-Niall Horan, a ty?
-Naomi Cretis, miło mi cię poznać-Uśmiechnęłam się.
-I wzajemnie.
-Będę się zbierać.-powiedziałam i wstałam z ławki. Kierowałam się w stronę domu kiedy usłyszałam krzyk-Poczekaj! Odprowadzę cie.
-Dobrze. Co lubisz robić?-Spytałam.
-Ech...różne rzeczy. najbardziej śpiewać i grać na gitarze.
-Umiesz grać na gitarze?-Zdziwiłam się.- To super.
-Heh, może ci kiedyś coś zagrać?
-Jasne,ale nie dziś. Śpieszę się.
-Może jutro?-Zaproponował.- Tylko musisz podać mi swój numer telefonu.- Uśmiechnął się przymilnie.
-Dobrze.-Podałam mu swój numer.- To cześć.-powiedziałam i szłam szybkim krokiem w stronę domu.
Po pewnym czasie zorientowałam się, że się zgubiłam. Zauważyłam jakiegoś chłopaka, który szedł po chodniku.
-Przepraszam, możesz mi powiedzieć gdzie jest ulica[CENZURAxD]?-Zapytałam pewnego chłopaka.
-Jasne-Wskazał mi kierunek.-Jak się nazywasz?
-Naomi, a ty?-Uśmiechnęłam się.
-Zayn,  Może się kiedyś spotkamy?-Zapytał z nadzieją.
-Jasne, może pojutrze?
-Super, podasz mi swój numer?
-Już daje.-Podałam mu swój numer.-Do zobaczenia.-Krzyknęłam i poszłam w wyznaczonym kierunku.
Gdy doszłam do domu zobaczyłam brata, który wychodził z domu.
-O Naomi hej. Ja już lecę, pa!
-Em... powodzenia w Polsce. I nie rób przykrości nikomu. Pa!-Pożegnałam i poszłam do pokoju.
Jest 19:35. Usłyszałam dźwięk telefonu. To Emily.
-Hej, coś się stało?-Zapytałam.
-Hej, nie nic. Co u ciebie?
-Nic nowego. A u ciebie? Co z Michaelem?
-Nic, zerwaliśmy. On jest sam i ja też. Wiesz...-nie skończyła.
-No co? Mów.
-Ale nie wygadasz?
-No coś ty. Będę milczeć jak grób. -zapewniłam.
-No bo ja...bujam się w... Lukasie!
-Co??? W moim bracie??-Byłam w szoku.
-No tak, czy to prawda, że wraca do Polski? 
-Tak, już wyleciał.Em... muszę kończyć. Pa pa.
-Ok, pa. Do usłyszenia.

-Kto tam?- Spytałam gdy usłyszałam pukanie.
-To ja Klara.
-Wejdź. O co chodzi?-Weszła do pokoju.
-O nic. Nudzi mi się.
-Aha, przepraszam cię, ale muszę zejść na chwilkę na dół.
-Jasne, poczekam.-Powiedziała, a ja poszłam do rodziców.
W pokoju zastałam tylko mamę.
-Cześć mamo, wiesz może kiedy pójdę do szkoły?
-Tak, zaczniesz chodzić od poniedziałku.
-Co? Tak szybko? Przecież dzisiaj jest piątek.
-Wiem, a po za tym. Trzymaj.- I podała mi jakieś pudło.
-Co to jest?- Spytałam.
-Książki. Do szkoły. Od jutra będę w pracy od 7 rano do 19.-Zrobiła smutną minę.
-Mamo, wykończysz się!
-Nie, będę miała łącznie 2 godziny przerwy.
-To i tak dużo. Przecież nie musisz tak harować.
-Nic mi nie będzie, a teraz wybacz idę do sklepu, bo mleka zabrakło.
-No dobrze, a gdzie tata?
-Em...pracuje. Pa słoneczko.
Wyszła. Wróciłam do Klary i rozmawiałyśmy do północy.
-To ja już pójdę, pa.-pożegnała się.
-Pa- odpowiedziałam i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam piżamkę.
Weszłam pod kołdrę i zasnęłam.

***Poranek***(Sobota)

Rano, jak zwykle, wstałam, ubrałam się i uczesałam. Potem zeszłam na śniadanie, a jak je zjadłam wróciłam do pokoju.Po pewnym czasie zadzwonił telefon. Nieznany numer.
-Słucham?
-Cześć pamiętasz mnie?
-Em... nie za bardzo.
-To ja Niall.
-A cześć.
-Wiesz, obiecałaś mi się ze mną spotkać.
-Tak, pamiętam. Zaplanowałeś coś?
-Tak, może spotkamy się o 15 w parku?
-Hm... chyba mi pasuje. To do zobaczenia.
-Cześć.-Pożegnał się.

Włączyłam laptopa i facebooka. Popisałam ze znajomymi. Zaczęło mi się nudzić. Spojrzałam na zegarek. 13:10. Postanowiłam, że przejdę się. Tylko gdzie...może do sklepu z ciuchami. Tak! To świetny pomysł.
Nikogo nie było w domu więc zostawiłam karteczkę" Wyszłam na miasto, wrócę późno. Naomi xx."
Szłam w stronę sklepu słuchając muzyki. W pewnej chwili postanowiłam usiąść na ławeczce, obok jakiejś dziewczyny.
-Dzień dobry, można?- zapytałam.
-Tak, jasne.-Odpowiedziała.-Czego słuchasz ?
-Seleny Gomez.
-Aha, wiesz, wybacz, że pytam, ale czy ty jesteś z Polski?
-Aż tak to widać?- Uśmiechnęłam się krzywo.
-I to bardzo. No bo wiesz Polki są bardzo ładne.
-Dzięki. A tak w ogóle to jestem Naomi. A ty?
-Danielle. Długo tu mieszkasz?
-Kilka dni.
-Hej kochanie.- Krzyknął w naszym kierunku jakiś chłopak. Podszedł do Danielle i pocałował ją w usta.-Cześć.-Powiedział do mnie.
-Hej, to może ja już pójdę, nie będę przeszkadzać.
-A może się najpierw przedstawisz?-Zachęcił chłopak.
-Jestem Naomi. A ty?
-Em...Liam.-Znów ta dziwna mina, co ja mam z tymi chłopakami. Spojrzałam na zegarek. 14:20.
-O kurczę. Muszę spadać. Pa.-Pożegnałam się i odeszłam.
W parku byłam o 14:50. Usiadłam na ławce i czekałam na Nialla.
-Hej piękna.-Krzyknął Niall w moją stronę.
-Cześć.- Wstałam i podeszłam do niego, a on dał mi czerwoną róże.
-To dla ciebie.-powiedział.
-Dziękuję, ale teraz nie mam jej gdzie włożyć.
-Spokojnie, poradzimy sobie.
-Niall?-Zobaczyłam 2 dziewczyny, które wpatrywały się w chłopaka z uwielbieniem, a we mnie patrzały jak na wroga.
-Co?-Zapytał niall niczego nie świadomy.
-Znasz te dziewczyny?-Wskazałam głową w stronę tych pustaków.
-Nie, czemu pytasz?
-Bo one patrzą się w ciebie jakbyś był jakimś bogiem.
-Ech, przesadzasz. Chodźmy już.-Złapał mnie za rękę i po chwili byliśmy przed...