One Direction

One Direction

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 27

NAOMI:
Gdy zrobiłam test wyszedł on pozytywny. Podzieliłam się tym z Lou. Był szczęśliwy i powiedział, że będziemy świetnymi rodzicami. Ucieszyłam się, że tak mówi. Powiedziałam to samo chłopakom i Emi z Kate. Dziewczyny pogratulowały mi i mówiły, że będą je(dziecko)  rozpieszczać. Zaśmiałam się na to. Chłopaki też się ucieszyli,ale oni poszli do Lou i to jemu gratulowali. Oczywiście nie obyło się bez żartów typu" No stary widzę,że trafiłeś do dziurki". Wszyscy się cieszyli. W pewnym momencie zachciało mi się truskawek.
-Skarbie, przynieś mi truskawki.

LOUIS:

Cieszę się,że będę ojcem. Cieszę się też z tego, że dziecko nas połączy. Znam wiele par, które pokochały się na nowo gdy urodziło im się dziecko. Chłopaki oczywiście byli ze mnie dumni. Trochę szkoda mi dzieciaka, no bo jak można mieć zdrową psychikę,gdy zajmują się tobą od urodzenia jacyś idioci i wariaci. Na szczęście będzie miało mnie i Naomi. Kate też pomoże. Tylko Emily nie, bo mieszka za daleko. Z zamyśleń wyrwał mnie głos mojego słoneczka.
-Skarbie, przynieś mi truskawki.-Zdziwiłem się.
-Co? Niby skąd ci wytrzasnę truskawki?
-Louis! ja chcę truskawki! Jedź do sklepu i kup mi je!
-Nie chce mi się.
-No idź! Proszę.-Zrobiła słodkie oczka. Pocałowałem ją mimo woli. Tak słodko wyglądała.
-Nie.-Zaprzeczyłem.
-Oh, ty nie umiesz dogodzić kobiecie!-Powiedziała i wyszła. Przez tą całą aferę zapomniałem, że obok siedzą moi znajomi. Jednak dali o sobie znak,bo zaczęli się niepohamowanie śmiać.
-Ona ma racje.-Stwierdziła Emily.
-Lepiej przywieś jej te truskawki,bo nie da ci spokoju.
-Okey, jadę. Może ktoś się przyłączy?-Zapytałem.  Nikt się nie ruszył.-Okey, pojadę sam.
Wyszedłem z domu, wsiadłem do samochodu i odjechałem.

EMILY:

Hahaha truskawki! Ale sobie wymyśliła. Ale cóż, w czasie ciąży hormony  buzują.
Louisa nie ma już godzinę, a miał jechać tylko do sklepu. Muszę do niego zadzwonić.

-Słucham?-Usłyszałam jego głos.
-Louis,gdzie ty jesteś? Miałeś jechać tylko do sklepu.
-Wiem,ale u nas nie było truskawek więc pojechałem dalej. Już jadę do domu. Za jakieś 10 minut będę. Pozdrów Naomi pa.-Rozłączył się.

Jaki on jest kochany! Dla miłości swojego życia zrobi wszystko. Momentalnie przypomniałam sobie Liama. Poszłam go poszukać. Okazało się, że leży przed telewizorem i ogląda koncert. Tylko czyj? Podeszłam bliżej i zobaczyłam..jego! no naprawdę. Zaczęłam się śmiać.
-O cześć Emi, nie zauważyłem cię.-Powiedział i uśmiechnął się.
-Cześć. Co ty oglądasz?
-No nasz koncert.
-Przecież widziałeś go na żywo.
-Ale tak widzę jak wypadłem.
-Skomplikowane.-Zaśmiałam się.
-Emi..-zaczął, ale nie skończył.
-Słucham. No powiedz.-Poprosiłam.
-Masz plany na jutro?
-Ja nie,ale ty tak.-Uśmiechnęłam się.
-Co? Jakie?-Zdziwił się.
-Wyjeżdżacie, zapomniałeś?
-O kurde! To już jutro. Trzeba przypomnieć pozostałym.
-Okey. Ja powiem Kate i Naomi. Zapewne będzie z nimi Harry. Naomi powie Lou ,a ty powiedz reszcie.
-Dobra.

Poszłam do pokoju Kate. Gdy stanęłam przy drzwiach usłyszałam jakiś trzask,a po chwili śmiech Kate. Zapukałam,ale nikt nie otworzył. Zapukałam znowu-cisza. Weszłam do środka i zobaczyłam Harrego biegnącego za Kate z wodą na głowie,a na podłodze leżał rozbity wazon.
-Co tu się stało?!?-Wydarłam się. W końcu zwrócili na mnie uwagę.
-To nie tak jak myślisz.-Powiedziała Katie.
-No nie wiem. Ja myślę, ze Harry cię goni bo rozbiłaś mu wazon z wodą na głowie, a on chce się zemścić.
-No nie do końca.-Zaczęła się śmiać i Hazza też.-Wylałam wodę na włosy Harremu,a on dziwnie poruszył ręką i zbił wazon. A teraz mnie gonił, bo chciał się do mnie przytulić.
-I właśnie to zrobił.-Powiedział Harry przyklejając się do Kate.
-Ja tu przyszłam żeby przypomnieć wam,że jutro wyjeżdżacie. Więc spakujcie się.
-Już jutro.-Zasmucił się chłopak. Kat podeszła do niego i przytuliła. Wyszłam z pokoju i poszłam do Naomi. Ku mojemu zdziwieniu w pokoju siedział jej chłopak.
-Cześć. Lou już wróciłeś?-Zdziwiłam się. Chłopak tylko się uśmiechnął. Zauważyłam,że Nam wsuwa truskawki.-Smacznego.
-Dzięki. A co się stało, że przyszłaś?-Zapytała ciężarna.
-Chcę wam przypomnieć,że jutro wyjeżdżacie i...
-Wiemy. Właśnie o tym mówiliśmy. Ja nie chcę się z tobą rozstawać.-Powiedziała Nam i  zaczęła płakać.
-Hej, nie płacz.-Uśmiechnęłam się smutno i ją przytuliłam.Loui zrobił to samo.-Muszę iść pa.-Pożegnałam się i wyszłam z pokoju. Szkoda,że nie mogę nic powiedzieć o mojej niespodziance.
Na schodach spotkałam Liama. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i pocałował w policzek.Trochę się zdziwiłam.
-Mówiłaś dziewczyną?-Zapytał.
-Tak i Larremu też.-Zaśmiałam się.
-O,widzę, że fanka.
-Tak. Ogromna. Co robimy?-Spytałam. Strasznie mi się nudziło.
-Idziemy spać. Jest 23. Jutro z rana pakowanie, a po południu długa podróż.-Zasmucił się.
-Nie smuć się. -Pocieszałam go.
-Mogłabyś...-zaciął się.-Iść ze mną do pokoju?-Zapytał.
-Jasne.-Poszliśmy. Liam usiadł na łóżku,a ja obok niego. Zaczęliśmy rozmawiać.
W pewnej chwili chłopak położył się na łóżku,a ja zrobiłam to samo. Po kilku minutach zasnął. Przyglądałam mu się z uwagą. Miałam wielką ochotę go pocałować. Mimowolnie przybliżyłam swoją twarz do jego,ale opamiętałam się i pocałowałam go tylko w czoło. Po cichutku wyszłam z jego pokoju i poszłam do siebie. Po niedługim czasie zasnęłam.

1 komentarz: